Gdyby tylko i czystość intencji

Nie realizujemy swoich pragnień, bo nie mamy czystych intencji: mówimy chcę tego, ale tak naprawdę chcemy wielu rzeczy. Czasem czegoś zupełnie innego. Mamy w sobie wiele nieuporządkowanych, negatywnych intencji. Im ich więcej, tym bardziej zasłaniają nam słońce i sprawiają, że nasze „baterie słoneczne” milczą.

Wielu z nas nosi w sobie marzenia: nauczyć się chińskiego, mieć perfekcyjną figurę, zrobić doktorat, napisać powieść, zmienić pracę, kupić dom nad morzem… Większość tych marzeń to rzeczy proste i możliwe do zrealizowania. To nie są kwestie typu: polecieć w kosmos czy zbudować maszynę czasu. To są proste rzeczy, za które wystarczy normalnie się zabrać. Czy może być coś prostszego od napisania książki, zrobienia doktoratu czy założenia firmy? Wystarczy się za to zabrać. A nawet, gdy jest to nieco bardziej skomplikowane, dobrze wiemy, jak to zrobić.

Niektórzy tłumaczą się trudnymi warunkami. Wystarczy się rozejrzeć by zobaczyć ludzi, którzy osiągają znacznie więcej niż nam się marzy, w znacznie gorszych warunkach. Podróżnicy, którzy zwiedzali świat, wbrew temu, że byli niepełnosprawni. Milionerzy zaczynający zupełnie na dnie. Albo matki, piszące książki na kuchennym stole, gdy dzieci na chwilę zasnęły.

O tłumaczeniu się brakiem czasu nie ma nawet, co wspominać. Pamiętam, że gdy zaczynałem pracę w firmie doradczej, jeden z klientów, zlecając mi opracowanie jakiegoś raportu powiedział: „sam bym to zrobił, gdybym miał więcej czasu”. Odpaliłem: „gdybym ja miał więcej czasu to bym pewnie miał już nagrodę Nobla i nie musiał dla pana pracować”. Każdy, przez całe życie ma tyle samo czasu. Fizycy jeszcze nie opracowali technik powiększania czasu.

Powiedzmy sobie szczerze, wiemy, że jesteśmy w stanie poradzić sobie z marzeniami. I to nas dręczy. Bo tego nie robimy. Czekamy na jakąś większą chwilę, na jakiś lepszy moment. Czasem przychodzi. Zmienia się sytuacja i robimy to, za co nie mogliśmy się zabrać całe życie. Coś na zmusza i po prostu robimy, to o czym całe życie fantazjowaliśmy. Ale częściej nikt nie przystawiam nam pistoletu do głowy, nikt nie pali okrętów. Przez lata nosimy w sobie marzenia. A one robią się coraz bardziej gorzkie. Schną i powoli się rozpadają. Po latach w miejscu gdzie były zostaje tylko mgliste wspomnienie i poczucie, że życie nie jest kolorowe.

Dlaczego tak trudno jest realizować marzenia? Dlaczego tak trudno jest kreować rzeczywistość? Nie fantazjować, ale właśnie kreować?

Niektórzy mają prostą odpowiedź. Motywacja! Nie znam odpowiednich technik motywacji. Niech ktoś mi pomoże! Halo! Czy ktoś zna jakąś technikę motywowania? Czy ktoś zna jakąś magiczną formułę, która zmieni moje życie, dzięki której wszystko będzie łatwe? Ja bardzo chcę, tylko mi się nie chcę. Ach, gdybym mógł ujarzmić siebie, wziąć się w garść, wziąć się w karby, chwycić za pysk, oszukać swoją bezwładność, zmusić się, zapędzić się podstępem do galopu… ach gdybym mógł.

To nie tak. Szukanie technik budujących motywację to tylko pozorowanie działania. Nie masz w sobie dwóch osób. Tak naprawdę nie ma w tobie tego, który chce wziąć za mordę i tego, który może być wzięty za mordę. Motywacja nigdy nie jest problemem. Tak naprawdę masz ją w każdym momencie życia. Gdybyś naprawdę jej nie miał, przestałbyś się ruszać i oddychać. Problem jest tylko taki, że często chcesz rzeczy zupełnie innych, niż to, co deklarujesz. Że masz motywację do czegoś innego.

Marek Aureliusz w „Rozmyślaniach” pisze:

Przyzwyczajaj się do tego, abyś przy wszystkim, co kto robi, pytał – o ile można – w duszy swej: «Do czego on tym zmierza?» A zacznij od siebie samego i siebie samego najpierw badaj.

Stań z boku, popatrz na siebie i zadaj sobie pytanie:

«Do czego on tym zmierza?»

Gdy zaczniesz zadawać sobie takie pytanie, ze zdziwieniem odkryjesz, jak wiele masz w sobie ukrytych intencji. Świadomie chcę uczyć się do egzaminu, opanować chiński, napisać książkę, zbudować dobre relacja z bliskimi, podróżować… A czego tak naprawdę chcę? Tak naprawdę, do czego dążę? Ile jest w mnie chęci pokonania innych, chęci wygody, potrzeby pokazanie się innym, potrzeby zabezpieczenia się…

Prawda jest taka, że nigdy nie ma „nie chce mi się”. Zawsze jest „chcę czegoś innego”. Do czego tak naprawdę zmierzam? Jaka jest moja prawdziwa intencja w tym momencie? Nie zadawalaj się powierzchownymi obrazami. Dotrzyj głębiej.

* * *
Coś mnie obudziło dziś w nocy i nie mogłem zasnąć. Usiadłem na balkonie. Było chłodno. Całe niebo było zachmurzone. Pomyślałem, że to niebo jest obrazem tego, co właśnie czuję. Martwię się tym i tamtym, tego zazdroszczę, tego krytykuję, to mi przeszkadza. Jedna, druga, trzecia chmura. Parzyłem na nocne zachmurzone niebo, tak jakby to był ja sam. Później zamknąłem oczy i poszukałem jakiejś dziury. Znalazłem miejsce, gdzie chmury nieco ustąpiły. Widać było skrawek jasnych gwiazd. Patrzyłem na tą dziurę, a ona stopniowo się powiększała. Było widać coraz więcej i więcej gwiazd. Gdy niebo było już czyste, wzeszło słońce. Poczułem jego światło i ciepło. Wtedy okazało się, że mam wokół siebie wielkie połacie baterii słonecznych. Poczułem, jak zaczęły pracować.
* * *

Podsumujmy:
Nie realizujemy swoich pragnień, bo nie mamy czystych intencji: mówimy chcę tego, ale tak naprawdę chcemy wielu rzeczy. Czasem czegoś zupełnie innego.

Mamy w sobie wiele nieuporządkowanych, negatywnych intencji. Im ich więcej, tym bardziej zasłaniają nam słońce i sprawiają, że nasze „baterie słoneczne” milczą.

Trzeba podnieść głowę i zobaczyć to, co zasłania „słońce”. Zapytać się: czego tak naprawdę chcę? Stopniowo chmury zaczną się przejaśniać.

9 komentarzy

  1. Doskonałe! 🙂

    Mój ulubiony Wallace D. Wattles 😉 pisze o stworzeniu sobie krystalicznie czystej wizji, a następnie do działania w kierunku jej realizacji z wiarą i wdzięcznością.

    Otóż właśnie to… Krystalicznie Czysta Wizja.

    Gdy nie masz wizji to nie wiesz czego chcesz.

    Jeżeli nie masz nocą zapalonych reflektorów w aucie, to nie wiesz gdzie jedziesz.

    Tworząc wizję swojej upragnionej rzeczywistości zaznajesz prawdziwego smaku tego, co cię czeka. I jeśli jest to rzeczywiście *upragniona* rzeczywistość, to uczucia i emocje są tak wspaniałe, że aż wręcz nie można powstrzymać się od działania! 😀

    Pozdrawiam!
    Wojciech 🙂

    P.S. Ten kawałek o zachmurzonym niebie bardzo mi się podobał. Czysta poezja. Przy okazji, praktykujący Hunę używają procesu interpretowania rzeczywistości jako snu i rozumienia zauważonych symboli jako odzwierciedlenia własnego wnętrza – by zdobyć głęboką wiedzę o sobie. Identycznie jak to napisałeś. Pięknie 🙂

  2. Dziękuję za ten artykuł.

    Ostatnio ten temat przerabiam. Zauważyłem w sobie, że coś niby robię, do czegoś dążę, coś chcę osiągnąć, ale gdzieś głębiej tak naprawdę chcę osiągnąć coś innego, do czegoś innego dążę.

    Zauważyłem to np. w pracy. Coś robię i to się ciągnie i ciągnie i zauważyłem, że tak naprawdę chcę tego, żeby taka pewna osoba, z którą pracuję, przyszła i mnie pochwaliła za to, co robię, czyli tak naprawdę chciałem pochwały. A zazwyczaj było tak, że ta osoba przychodziła i mówiła, czemu mi tak długo z tym schodzi. A schodziło, bo tak naprawdę chciałem być pochwalony przez tą osobę. Moim celem nie było skończyć to, co robiłem, ale być pochwalonym. Dlatego to pierwsze tak rociągałem nieświadomie w czasie.

    Gdybym w pełni chciał zrobić to, co zrobiłem, zrobiłbym to dużo szybciej. Ale ja tak naprawdę chciałem być pochwalony za to, co robiłem, więc to, co robiłem trwało i trwało.

    Myślę, że podobnie jest w codziennym życiu. Niby chcemy czegoś, ale tak naprawdę chcemy czegoś innego. I dlatego tak nie udaje nam się to, co niby chcemy.

    Np. chcę nauczyć się jakiegoś języka obcego. To mój cel. Ale… pod tym kryje się inny: chcę, żeby znajomi, na których mi zależy, powiedzieli, pomyśleli, że jestem niezły, fantastyczny, że mam taki pomysł itd. Wtedy, gdy powiem im o swoim pomyśle, i oni faktycznie pochwalą mnie, moja motywacja, żeby nauczyć się obcego języka mija po paru dniach. Osiągnąłem prawdziwy cel: bycie pochwalonym za swój pomysł.

    Jeżeli nikt mnie nie pochwali za mój pomysł, wymyślę inny. Na powierzchni będę miał różne cele, ale w głębi siebie będzie jeden: być chwalonym za swoje pomysły, za to, co chcę zrobić, ogólnie być chwalonym.

  3. Bardzo dziękuję za miłe komentarze.

    Rzeczywiście wyczyszczenie intencji to jedna z najtrudniejszych spraw.

    Marcin – gratuluję samoświadomości. To najważniejsze. Czasem jest tak, że mamy różne, przemieszane intencje. To nic złego,że jedną z nich jest potrzeba bycia chwalonym czy ogólnie kochanym przez innych. Nie warto tego tłumić, lepiej jest to zaakceptować i uważnie, bez ocen przyglądać się temu.

    Dużo osób kierując sie taką intencją wiele osiąga. Można to zmienić, ale zawsze najgorzej jest wtedy, gdy zaczynamy walczyć.

    Za kilka dni wrócę do tematu czyszczenia intencji.

    Pozdrawiam.

  4. Ja ostatnio do ukrytych intencji zacząłem stosować metodę The Work, której twórcą jest Byron Katie. Metoda jest fantastyczna. Dzięki niej bardzo wzmacnia się samoświadomość. Wyraźnie widać, jakie są konsekwencje myśli, w które wierzymy.

    Najpierw robię sobie test skojarzeń.

    Robię to i to po to, żeby…

    Przykład, który ostatnio przerabiałem.

    Żyję po to, żeby… zniszczyć samego siebie. Nie jest to czysta intencja.

    Potem zastosowałem kolejną rzecz „a to oznacza, że…” i wyszło „muszę zniszczyć siebie”. I do tej myśli „muszę zniszczyć siebie” zastosowałem The Work. Zrobiłem to wczoraj i dzisiaj zachodzą we mnie jakieś dziwne zmiany.

    The Work stosuję od dawna i bardzo jestem zadowolony z tej metody. The Work zacząłem stosować do ukrytych intencji dopiero wczoraj, więc nie wiem, jakie będą tego skutki.

  5. Ciekawy temat. Często też jest tak, że pod rzeczami pozornie dla nas szkodliwymi kryją się intencje „dobre” – np. tkwię w toksycznym związku, bo dostaję poczucie bezpieczeństwa. Odkrywanie takich ukrytych mechanizmów pozwala na znajdywanie innych sposobów na ich zaspakajanie.

    A odnalezienie tego, czego naprawdę w życiu chcemy, czyli wartości, które chcemy realizować, to jak zaczęcie nowego życia. Wszystko zaczyna się układać inaczej 🙂
    pozdrawiam 🙂

  6. Problem w tym, ze w kazdej intencji moge dostrzec cos co potencjalnie moze sie ukierunkowac przeciwko mnie lub odwrotnie, sprawiac ze czuje sie spelniona. Nie wiem czy mozna uciec od tego death drive; szczerze mówiąc to ja czesto czuje ze nie wiem co jest dla mnie dobre (mowie tu o pewnych sferach zycia – dwoch dla mnie najwazniejszych – ale inne sa jasne np. uprawiam sport i wiem ze to jest dla mnie dobre, jestem wegetarianka i to tez jest dla mnie dobre…)
    Co to znaczy czysta intencja? co ją może, ze tak powiem, zanieszyscic? W innym artykule piszesz, ze trzeba czuc co sie czuje a nie rezygnowac z odczuwania negatywnych etc uczuc. Wiec o co dokladnie chodzi? o np wątpliwość? ja właśnie od jakiegos czasu czuję impass, związany z tym, ze straciłam zaufanie do siebie. Cos wydawało sie dobre a okazalo sie ze mialo wiecej stron, ktore w rezultacie sprawily ze nie bylo dobre.

    Załóżmy ze odpowiesz na poprzednie pytanie (co zanieczyscza intencje) i trzeba intencje oczyscic. Ok ale jak do tego podejść? ja czytam Twoj blog i podobne rzeczy, swietnie potrafie zdiagnozowac to co czuje ze nie pozwala mi fukcjonowac tak jakbym chciala ale ta swiadomosc nie pomaga. Po protu tak jak potrafie nauczyc sie wielu skomplikowanych rzeczy za nic nie potrafie tych idei rozwoju osobistego przelozyc na poprawe mojego dzialania. brzmia dobrze, tak, rozumiem i rzeczywiscie czuje,z e ejst w nich wiele racji ale mimo to mam impass.
    Po dlugiej rozmowie z kolega ktorego bardzo dawno nie widzialam doszlam do paradoksalnego wniosku, ze mimo ze
    w moich dzialaniach moje intencje wydawaly sie czyste i na pozor brzmialy logicznie i dobrze, to w efekcie nie byly czyste bo prowadzily do utraty poczucia bezpieczenstwa (efekt kolateralny) , czegos czego jako czlowiek odwazny i przyjmujacy wyzwania nie bralam wczesniej w ogole pod uwage. Ale teraz zdalam sobie sprawe, ze tak naprawde to nie byly inne rzeczy ktore mnie meczyly tylko cos co dla wielu osob pewnie brzmi trywialnie i prosto a dal mnie nie bylo oczywiste. Co wiecej, widze byl jakis taki dziwny kierunek wszystkich moich dzialan na roznych polach, i one odbieraly mi poczucie bezpieczenstwa, bardzo skutecznie, zamiast je budowac.

Skomentuj MarcinAnuluj odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *