Lista starych diabłów – jak doprowadzić projekt do końca?

Niezawodny sposób by nie spotkać żadnych trudności

Każdy chciałby spotkać po drodze jak najmniej problemów. Jest jeden sposób. Zawsze niezawodny, dla każdego skuteczny.

Trzeba umrzeć.

Człowiek martwy, ponieważ nie ma nic do stracenia ani do zyskania, nie ma żadnych zmartwień. Nie ma się czego bać, nie ma się czym stresować, nie straszne mu żadne pomyłki ani błędy. Nie ogarnie go panika, nie jest mu smutno, nie opanują go żadne obsesje.

Słowem, pełna świętość.

Nie dziwię się, że kościół ogłasza świętość jakiś czas po śmierci.

My jednak czasem oczekujemy od siebie by równocześnie być żywym i świętym.

Szukamy rad, które pozwolą na zawsze pokonać wszystkie słabości i odsunąć wizję porażek. Które uchronią nas od błędów, pomyłek i głupot.

Wydałem dwie książki (a napisałem kilka więcej). Niektóre moje słowa podobają mi się tak, że chciałbym zawsze żyć zgodnie z nimi.

Czy zawsze mi sie udaje? Nie.  Napisałem, że trzeba być otwartym i nie chować się przed emocjami. Zdarza się, że się ukrywam.

Napisałem, że trzeba robić to, co w życiu ważne. Zdarza się, że zajmuję się głupotami.

Znać swoje wartości i żyć nimi? Zdarza się, że o nich nie pamiętam.

Ktoś mi napisał, że po przeczytaniu mojej książki, wszystko w jego życiu się zmieni. Zazdroszczę, choć obawiam się, że to nie do końca może być prawdą.

Póki żyjesz i póki masz nowe rzeczy do zrobienia spotkasz po drodze jeszcze kilka problemów. Zapomnisz o wszystkim, co przeczytałeś (i napisałeś) i zrobisz jeszcze trochę głupstw. Na twojej drodze pojawi się jeszcze wiele demonów (czy diabłów).

Kilka z nich już czai się za rogiem:

– znudzenie i spowszednienie,

– przyzwyczajenie się do nowej wiedzy,

– zmęczenie,

– zbyt wysokie oczekiwania pod swoim adresem,

– złość,

– strach,

– smutek,

– brak pewności,

– zapomnienie o celu,

– skupienie na sobie

– błędne decyzje

Zrób listę starych diabłów

Mimo, że nigdy nie możesz być pewny, co cię spotka, większość przeszkód, jakie spotkasz, to stare, dobrze znane ci demony.

Coś, na czym od zawsze łamałeś sobie zęby. Te same sytuacje, te same emocje i te same myśli. Choć za każdym razem w nieco innym przebraniu, z nieco inną maską.

Te wszystkie demony są najgorsze, gdy pojawiają się w sposób nieoczekiwany. Gdy ci się wydaje, że teraz na pewno nic ci nie przeszkodzi. Że teraz wszystko będzie łatwe i proste.

Gdy tkwisz w takim przekonaniu i nagle pojawia się jakaś trudność masz tendencję do tego by unikać doświadczeń. Możesz wtedy myśleć:

O nie, znowu… a miało być inaczej. Już nie mam do tego siły…

Taka reakcje jest sygnałem, tego co w jednym z poprzednich artykułów nazwałem (za terapeutami ACT) fuzją poznawczą. Człowiek traci wtedy dystans do swoich uczuć. Stają się one nadmiernie ważne w porównaniu ze wszystkim innym. Im bardziej chce się ich pozbyć, tym bardziej – jak to stwierdził Kubuś Puchatek w odniesieniu do czegoś zupełnie innego – one tam są. Uruchamia się samonapędzająca pętla, która szybko doprowadza do stanu „dłużej tego nie zniosę”. Typowe myśli w tym stanie to np.:

– Dlaczego znowu mi się to przydarzyło?

– Dlaczego nigdy nie potrafię zrobić czegoś porządnie?

– Dlaczego nie mogę przerwać tego zaklętego kręgu?

– Nic ze mnie nie będzie!

– Nigdy mi się nie uda…

Im bardziej zależy mi by wszystko było tak jak chcę, tym bardziej jestem rozczarowany. Im bardziej jestem rozczarowany, tym bardziej pragnę by wszystko było tak, jak bym chciał. Im bardziej mi zależy, tym bardziej rozczarowanie sobą rośnie. Błędne koło.

W efekcie największym problemem nie jest to, że pojawiają się bariery, ale to, że nie jesteś w stanie tego znieść.

Być przygotowanym

Jednym ze sposobów by nie doszło do takiej pętli jest być gotowym na pojawienie się problemów.

Nie chodzi o to by myśleć w negatywnie – np. mówić sobie „na pewno mi nie wyjdzie”.

Chodzi o to, by przynajmniej trochę podważyć nierealne oczekiwania pod swoim adresem. Nikt nie może całkowicie zmienić się pod wpływem jednego szkolenia czy jednej książki. Nikt nie może całkowicie zmienić swojego życia pod wpływem najgłębszego nawet wglądu czy nawet kilku sesji terapeutycznych.

Jeżeli przez ostatnich dziesięć lat czułeś lęk, lenistwo, rozbabranie, itp. to jakim cudem wszystko ma się zmienić?

Bądź realistą. Stary diabeł odwiedzi cię jeszcze nie raz. Najlepiej przymierzyć się do spotkania z nim wtedy, gdy wydaje ci się to bardzo odległe. Na przykład, gdy zabierasz się za coś i bariery wydają ci się jeszcze odległe.

Gdy się przygotujesz łatwiej ci będzie przywitać starego diabła nie przerażeniem i utratą równowagi, ale myślą:

– Aha, znowu to samo, ale przecież tego się spodziewałem… co mogę zrobić?

Usiądź i zrób listę

Określ co jest twoim celem (im bardziej konkretnie tym lepiej), spisz listę działań jakie chcesz podjąć, a następnie spisz niebezpieczeństwa, jakie możesz spotkać po drodze.

Jakie emocje, odczucia, myśli, wspomnienia czy sytuacje utrudniają ci osiągnięcie twoich celów?

Moim zamiarem jest np. skończenie w ciągu najbliższych dwóch tygodni książki, nad którą od dawna pracuję.

Bariery, jakie prawdopodobnie się pojawią, to:

  • zabieranie się za kilka rzeczy równocześnie (po drodze pewnie pojawi się inny „nie cierpiący najmniejszej zwłoki projekt”);
  • poczucie „to nie jest dość dobre, powinienem się bardziej postarać”; tendencja do wyszukiwania podwójnego dna, rozbijania każdego zagadnienia na elementy pierwsze;
  • okresowe ataki paniki pt. „nie będę miał za co żyć, powinienem zająć się czymś, co przynosi pieniądze”;
  • złe samopoczucie związane ze zmianami pogodowymi i małą ilością snu (życie rodzinne);
  • zbyt długie godziny pracy i słaba nieumiejętność regeneracji.

To oczywiście nie są wszystkie możliwe bariery. By nie zanudzać wybrałem tylko pięć (na oryginalnej liście było ich prawie dwadzieścia).

Zrób swoją listę. Określ cel swojego projektu, działania, jakie masz podjąć i zapisz to wszystko, co może ci zablokować twój projekt. Jeżeli nie wiesz, co to może być, zamknij oczy i wyobraź sobie, że robisz, to, co planujesz.

Co może pójść nie tak?

Jeżeli dalej ciągle nic się nie pojawia, sprawa jest podejrzana.

Demony najbardziej ze wszystkiego nie lubią, gdy im się świeci latarką po oczach. Dlatego starają się za każdą cenę chować się po kątach by móc w odpowiedniej sytuacji wyskoczyć z ukrycia z przeraźliwym wyciem. Wydają się wtedy większe i potężniejsze. Ten efekt zaskoczenia nie jest możliwy, gdy ktoś je wcześniej oświetli i uważnie im się przyjrzy. Okazują się wtedy często małe, pokraczne i wcale nie tak przerażające.

Dlatego tak bardzo zależy im na tym, by stworzyć wrażenie, że nie istnieją.

Znaleźć sposób

Umieć nazwać swoje diabły to już bardzo dużo. Gdy jesteś świadomy, tego, co ci grozi masz większe szanse zrobić to, co powinieneś zrobić.

Bardzo przydatne jest także opracowanie strategii postępowania.

Wybierz trzy najważniejsze bariery i zastanów się, jak sobie możesz z nimi poradzić. Realistyczne strategie. Nie takie, które opierają się na unikaniu czy wmuszaniu w siebie czegoś, czego nie czujesz.

W moim przypadku:

-> Chęć zabrania się za nowy, nie cierpiący zwłoki projekt zanim skończę stary (który w świetle nowego będzie wydawał się nudny i nieciekawy).

To więcej niż pewne, że taki pomysł się pojawi. Co więcej będzie bardzo ciekawy. Przygotowałem dla niego czerwony zeszyt, w którym go zapiszę. Umawiam się ze sobą, że po skończeniu pracy (dokładnie 20 stycznia 2010) poświęcę cały dzień na analizę nowych pomysłów. Jestem też przygotowany na to, że będę musiał w trakcie tych dwóch tygodni znosić nudę i pamiętać o tym, bym nie próbował się od niej uwalniać.

Jak widać, z jednej strony jest to jakiegoś rodzaju rozwiązanie techniczne (zeszyt i termin), z drugiej gotowość na doświadczanie jakiegoś rodzaju emocji (znudzenie).

->Perfekcjonizm – oczekiwanie, że to, co napiszę ma być doskonałe, mądre i spójne.
Dobrze znam tą kreaturę, która ciągle wydaje mi rozkazy by pisać arcydzieła i odpuszczać wszystko, co nie jest dość dobre. Czy to źle chcieć napisać coś doskonałego? Oczywiście, że nie, ale zbyt długo w tym siedzę, by dać się nabrać, że można to osiągnąć od razu. Doskonałość osiąga się stopniowo, poprzez poprawki a nie jednym skokiem. Dlatego umawiam się ze sobą, że pracuję nad wersją 0.9 tekstu, tzn. wersją do pierwszej redakcji. To, co napiszę dostanie moja redaktorka. Ja sam wrócę do tekstu po dwu tygodniowej przerwie. To, co piszę musi być oczywiście klarowne i czytelne, ale do wersji 0.9 wystarczy by dało się czytać. Nie piszę gotowej, ostatecznej wersji.

Tutaj rozwiązanie jest podobne, jak w poprzednim punkcie: stworzenie określonych warunków (umówienie się z osobą, która przeprowadzi redakcją) z drugiej gotowość na doświadczanie poczucia „to nie jest dość dobre”)

-> Ataki paniki pt. „muszę zająć się czymś bardziej dochodowym”.
Znam kilka innych bardziej dochodowych aktywności niż pisanie książek. Gdyby chodziło tylko o mnie sprawa byłby klarowna: robię to, co lubię, nie muszę dużo zarabiać. Mam jednak obowiązki wynikające z posiadania rodziny. To nie jest lęk zupełnie irracjonalny (zresztą jak wiele z naszych lęków). Nie mogę nastawić się po prostu na „znoszenie go”. Obawa, że zabraknie mi pieniędzy jest zdrowa i wymaga jakiegoś załatwienia.

Rozwiązanie jest tu techniczne. By zabrać się za pisanie książki (czytaj – poświęcić na tą działalność określoną ilość godzin) muszę dysponować odpowiednim funduszem. Wygląda to trochę tak, jakbym sobie sam płacił. Gdy nie mam, czym „płacić”, nie ma pisania i muszę gromadzić środki.

Nie chcę rozwodzić się nad kwestiami technicznymi, to nie jest blog o finansach i organizacji pracy własnej, ale o emocjach.

Jedno jest pewne, że aby spokojnie realizować swoje pomysły, nie możemy udawać, że problemy z pieniędzmi nie istnieją (no chyba, że u kogoś nie istnieją). Nie możemy wmawiać sobie, że „jakoś to będzie”. Konieczne jest konkretne, techniczne rozwiązanie.

Piszę o tym wszystkim, nie dlatego, że lubię opowiadać o sobie (ostatnio coraz bardziej nie cierpię) ale by dać przykład pracy. Chodziło mi o pokazanie kierunku myślenia, który być może przyda się także i Tobie. Po kolei:

  • Zrób listę barier (poświeć latarką starym diabłom schowanym za rogiem)
  • Przygotuj się na spotkanie z nimi: wymyśl z jednej strony techniczne rozwiązanie, które sprawi, że lęki czy obawy będą nieuzasadnione, a z drugiej strony przygotuj się na doświadczanie nieprzyjemnego zestawu emocji.
  • Działaj.

6 komentarzy

  1. Przy okazji witam w nowym roku.

    Marcel Proust napisał: „Naprawdę odkrywcza podróż polega nie na szukaniu nowych krajobrazów, ale na zyskaniu nowych oczu„. Życzę nam wszystkim nowych oczu. Byśmy umieli wiedzieć piękno, które jest wokół nas i to wszystko co dostajemy w każdej chwili. Byśmy umieli patrzeć w twarz wszystkim trudnościom i negatywnym emocjom. Byśmy nie uciekali w świat złudzeń, ale mimo wszystko żyli w pełni, tak dobrze jak tylko się da. I zmieniali to, co można zmienić.

    Przepraszam też, za długa przerwę. Mam nadzieję, że już za mną. Choć ciągle jestem w trakcie zmian organizacyjnych – jeszcze przede mną zmiana komputera, dostawcy internetu i po częsci biura. .

    Jeszcze raz serdecznie wszystkich pozdrawiam 🙂

  2. Zaczynam podejrzewać Cię o zdolności typu: telepatia, jasnowidzenie. Napisałeś tekst na „zamówienie” dla mnie. Mam dwa tygodnie na ukończenie projektu (do 20 stycznia) i Twój artykuł otworzył mi się w chwili kolejnego ataku paniki. Twoje bariery pasują do mnie jak ulał. Dziękuję za sposoby.

  3. Bardzo przydatne – jest 7 stycznia i stare demony już się pojawiły. A pierwszego (Nowy Rok, postanowienia noworoczne itp.) wszytko wyglądało tak pięknie!!!
    Dziękuję i pozdrawiam.

Skomentuj ewaAnuluj odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *