Minimalistyczny przewodnik po produktywnym działaniu: 3 zasady, dzięki którym zrealizujesz swoje plany

Agenci produktywności

Specjaliści do spraw produktywności czają się za każdym rogiem. Co rusz, któryś mnie napada i próbuje nawrócić na swoją religię. Czasem im ulegam. Czytam opasłe tomy dotyczące tego jak ustalać zadania, określać harmonogramy, wyznaczać priorytety, planować projekty i robić dziesiątki innych rzeczy. Potem próbuję wszystko wdrażać. Niektóre z technik są pomocne. Po wdrożeniu, zacząłem osiągać lepsze efekty z mniejszym wysiłkiem.

Ale wiele razy czuję rozczarowanie. Większość z tych cudownych technik „zwielokrotniania wydajności” to twór marketingowy. Efekt tego, że nosimy w sobie tęsknotę za magicznym zaklęciem, które uwolni nas od ciężkiej pracy, porażek i stawiania czoła wyzwaniom.

– Uwaga, uwaga, mam zaklęcie, które pozwoli ci osiągnąć nadludzką wydajność! Jedyne 29,99 zł Chce pan je poznać?

No pewnie! Dawaj pan!

Nie mam nic przeciwko szukaniu dźwigni, za pomocą, której można by podnosić efektywność. Jednak od tych wszystkich zasad i technik ważniejsze są trzy proste umiejętności. Bez nich żaden system nie zadziała, z nimi… większość systemów nie jest potrzebna.

Trzy zasady produktywności

Chłop na polu

Być produktywnym to działać w taki sposób, by to, co robimy przyniosło możliwie największy plon.

Jest wiele sposobów na obfite plony. Nie znam się na rolnictwie, ale podejrzewam, że liczy się nawożenie, dobór odpowiednich roślin czy dysponowanie odpowiednimi maszynami. Wielu z nas ustawicznie dokształca się i rozwija w tych wszystkich zaawansowanych sposobach podnoszenia plonów. To cenne. Często jednak, brakuje nam czegoś, co można nazwać meta-umiejętnościami, albo umiejętnościami – nad – umiejętnościami.

Wyobraź sobie rolnika, który zna się na nawożeniu, maszynach i płodozmianie, ale nie pojawia się na polu o czasie; nie zabiera się za to, za co trzeba się zabrać, ale za to na co ma akurat ochotę; nie pracuje do momentu gdy skończy pracę, ale do chwili gdy się zmęczy.… Małe szanse by jego wiedza na coś się przydała.

Weźmy dobrego rolnika. Ten zna trzy podstawowe tajemnice produktywności:

— Po pierwsze pojawia się na swoim polu we właściwym czasie (niestety właściwy czas najczęściej jest wtedy, gdy człowiekowi bardzo się nie chce). Niewiele wyrośnie na polu chłopa, który ma ochotę się wylegiwać do południa, albo który woli poczekać z pracami aż będzie przyjemniej na świecie.

— Po drugie zabiera się do właściwej roboty. Jeżeli trzeba siać to sieje, a nie pali ognisko czy zrywa kwiatki.

— Po trzecie, rolnik kontynuuje swoje zajęcie do momentu, gdy zrobi to, co ma zrobić (odpoczywając jednie tyle ile to niezbędne) .

Trzy minimalistyczne zasady produktywności to:

Pojaw się na czas

Zabierz się do właściwej roboty

Rób, aż zrobisz

Pojaw się na czas

Woody Allen twierdzi:

Osiemdziesiąt procent sukcesu to pojawienie się.

Pojaw się w pracy. Pojaw się za kartką papieru, za komputerem, za sztalugą, za słuchawką telefoniczną…

Nie musisz czuć gotowości, entuzjazmu, wiary we własne siły. Wystarczy, że znajdziesz się w odpowiednim miejscu na czas.

Zamiast wyobrażać sobie, jakie to wszystko będzie trudne, jak ciężko będzie dać sobie z tym wszystkim radę, jakie wielkie wyzwanie cię czeka, po prostu pojaw się. Połóż przed sobą czystą kartkę, uruchom komputer, wyciągnij telefon…

Gdy zabierzesz się za działanie wiele problemów rozwiąże się samodzielnie, bez nacisków z twojej strony.

Przejmować się tym, jak sobie dasz radę, to tak jak narzekać, że czegoś nie lubisz, mimo, że nigdy tego jeszcze nie spróbowałeś.

Ustal godzinę, o której masz zacząć pracę i bądź na czas. Zrób to swoim nawykiem. Póki ta godzina nie przyszła, śpij, baw się, wypoczywaj, zajmuj się czymś innym spokojnie. Nie trać czasu na obsiewanie pola, póki na nim nie jesteś. Wyrób w sobie nawyk pojawiania się zgodnie z tym, co ustaliłeś.

 

Pojaw się

Zabierz się do właściwej roboty

Gdy uda ci się znaleźć we właściwym miejscu i czasie, poczucie zadowolenia jest uzasadnione, ale nie daj mu się całkiem opanować. To tylko otwiera drzwi. Niech ci się nie wydaje jednak, że będą długo otwarte. Otwierają się na krótką chwilę i gdy jej nie wykorzystasz, zamkną się a ich otwarcie będzie bardzo ciężkie.

To trochę jak z regułą, której uczą specjaliści od podrywania: jeżeli chcesz podejść do osoby, której nie znasz, zrób to w ciągu pierwszych trzech sekund, bo zwlekając pozwalasz na to by włączyły się w tobie lęki i racjonalizacje, które trudno pokonać.

Im trudniejsza praca, którą masz do wykonania, tym szybciej się za nią zabierz. W dużym stopniu jest to kwestia nawyków – niektóre osoby mają nawyki „moszczenia się”, przygotowywania, nastawiania, nastrajania itp. Najlepszym sposobem na to by się dostroić do danego zadania jest zabrać się za nie z pełną energią.

Druga rzecz: nie oszukuj samego siebie odnośnie tego, co masz do zrobienia. Dobrze wiesz, że zazwyczaj to rzecz, której się najbardziej boisz.

 

Nie twórz produkcji w toku

Rób aż zrobisz

Wiele osób pracuje przez całe życie bardzo ciężko, niestety jedynym efektem ich pracy są zwały czegoś, co fabrykach nazywa się Work in Progress – produkcja w toku. Wyobraź sobie samochód zmontowany w 99%. Robotnicy pracowali nad nim przez wiele godzin, wszystko jest piękne, błyszczące i wspaniałe. Brakuje tylko kierownicy. Nie można czegoś „prawie skończyć” – albo jest zrobione, albo nie. Jeżeli masz nawyk przerywania w którymś momencie i mówienia sobie: No świetnie, prawie już to zrobiłem, odpocznę teraz chwilę a potem zrobię to raz dwa… prawdopodobnie masz nawyk generowania niepotrzebnej produkcji w toku.

To niestety także o mnie. Wiele razy przekonywałem się do banalnie prostej prawdy, że książka prawie napisana to nie książka ale notatki, szkolenie prawie sprzedane, to nie szkolenie, klient prawie zdobyty to nie jest mój klient…

Odkąd sobie to uświadomiłem staram się, za wszelką cenę (nawet za cenę nieco gorszej jakości) rozwinąć nawyk doprowadzania pracy do końca.

Zasada brzmi: Określ, na czym polega wykonanie pracy i póki jej nie zakończysz, dawaj z siebie wszystko. Nie zaczynaj innych rzeczy, nie rób niepotrzebnych przestojów, nie błąkaj się po kątach…. Czasem to bardzo trudne, jednak natężenie uwagi, skupienie na tym, co się robi jest najprostszym sposobem radzenia sobie z oporem.

Ten tekst miał wielką, wielką ochotę nie pojawić się na blogu.

Och, jaką on miał ochotę poleżakować, poczekać na kolejną redakcję, na dystans, na lepszą okazję, na cholera-wie-co

Ale zabierając się za pisanie, wiedziałem: Skończyć tą pracę, to umieścić tekst na blogu.

 

 

Odpoczywaj

Jest jeszcze czwarta zasada. Gdy uda ci się wykonać pracę nie zamartwiaj się ale odpoczywaj.

Japoński samuraj, autor księgi Hagakure pisze:

Nie ma niczego lepszego, jak po wielkim wysiłku położyć się, rozkładając wcześniej poduszkę oraz posłanie, a na koniec zapaść w głęboki sen. Z drugiej strony nie jest dobrze najpierw spać, a potem wypruwać sobie żyły, albo męczyć się aż do grobowej deski, nie znając niczego poza codziennym trudem.

Gdy zajdzie słońce, wróć do domu i ciesz się spokojem. Gdy pole jest obsiane, nie musisz trzymać kciuki za nasiona. Teraz poradzą sobie bez ciebie.

 

17 komentarzy

  1. Bardzo fajny post. Rzeczywiście możemy znać milion technik, ale bez tych 3 zasad są one nic nie warte. Niestety bardzo często o tym zapominamy.

  2. Wpisów jest tu ostatnio coraz mniej, ale co jeden to lepszy! 🙂 Świetne, genialne i proste. Jakże celna metafora! Idę biegać. I to już 🙂

  3. Świetny wpis. W świecie, w którym otoczeni jesteśmy przez nowoczesne technologie dobrze jest nie odcinać się od natury i tego czego nas może nauczyć: pracowitości, sumienności, systematyczności, cierpliwości.

  4. Uuu, panie, a czemu pan jakichś takich konkretnych, prostych zasad nie da, bo mi nadal się nie chce… 🙂
    Najprostsze rzeczy są najtrudniejsze.
    A ja akurat u siebie ostatnio o odwlekaniu…też pełno „złotych zasad”, że się tak bezczelnie pochwalę 😉

  5. Pozdrawiam.
    ..jestem ze wsi…i to się nazywa gospodarność.zpobiegliwość. roztropność….tych słów
    w dobie polskich przemian się nie używa….zastąpiono je np.zarządzanie i cały słownik
    ,,menedrzersko,, marketingowy,,……

    • Dziękuję Robercie za komentarz i pozdrowienia. Masz rację, cała ta menadżeresko-marketingowo-haerowa mowa jest najczęściej po to by wszystko zaciemnić i nic istotnego nie powiedzieć. Dla mnie coraz cenniejsze jest to, co mają do powiedzenia ludzie ciężko pracujący własnymi rękami. Proste zasady dają najlepsze lepsze efekty. Pozdrawiam 🙂

  6. Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. Cieszę się, że ten prosty tekst się spodobał.
    Niedługa pojawi się więcej tekstów i więcej propozycji z mojej strony, używając rolniczej terminologi – przygotowują ziarno 😉

Skomentuj KarolAnuluj odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *