O mnie

Nazywam się Zbyszek Ryżak. Skończyłem psychologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Przez wiele lat z sukcesem byłem szefem firmy szkoleniowo-doradczej Human Factor. Jako doradca, trener i autor szkoleń współpracowałem z wieloma wspaniałymi klientami, pracowałem np. dla: Makro Cash and Carry, Polkomtela, Volvo, Toyoty, NGK, Warty, PZU, Danone, Ericssona, Glaxo czy… zebrało się tych firm sporo w ciągu kilkunastu lat. W stworzonych przeze mnie szkoleniach otwartych (takich jak Metody Zarządzania Personelem, Zarządzanie Szkoleniami czy Systemy Oceny Pracy) wzięło udział ponad tysiąc osób z setek działających w Polsce przedsiębiorstw.

Jestem autorem kilku książek: Energia Wewnętrzna, Efekt Jojo w Motywacji, Działaj Teraz oraz Żyj z Uwagą.

Rzeczą, którą mnie najbardziej wkurza jest to, gdy dobrzy, zdrowi i przyjaźni ludzie(słowem, tacy, którym nic nie brakuje) marnują swoje życie tkwiąc w marazmie, półśrodkach, wygodnictwie czy asekuranctwie. Sam wiem jak to jest schować się przed życiem, dlatego tym bardziej mnie to wkurza.

Stronę energiawewnetrzna.pl stworzyłem po to, by dać Ci narzędzia, dzięki którym twoje życie będzie stawać się pełniejsze – to znaczy bardziej aktywne, radosne, odważne, sensowne czy pełniej powiązane z innymi.

Cztery historie na mój temat

1.

Do mniej więcej dwudziestego roku życia nigdy nie myślałem, że kiedykolwiek będę miał coś wspólnego z psychologią. Po szkole średniej pracowałem w banku jako konserwator sprzętu. Rozkręcałem komputery, skręcałem, odkurzałem płytki obwodów i przemywałem je roztworem spirytusu. Na środku dłoni zrobiły mi się odciski po śrubokręcie.

Wieczorami, albo wcześnie rano robiłem coś czego wstydziłem się przed kolegami: czytałem poezję i próbowałem ją pisać (dwa wiersze ukazały się nawet w lokalnej prasie). Po pewnym czasie poczułem, że moja praca nie ma dla mnie głębszego sensu. Zwolniłem się z niej i złożyłem podanie na psychologię. Na jedno miejsce było ponad trzydzieścioro zdesperowanych kandydatów. Wszyscy nieporównanie lepiej przygotowani. Miałem jednak szczęście i dużo samozaparcia. Moje życie zmieniło się, zostałem studentem Uniwersytetu Jagiellońskiego.

2.

Mimo, że w szkole średniej byłem kiepskim i leniwym uczniem (zdarzało mi się mieć po parę ocen niedostatecznych na półrocze) studia skończyłem z wynikiem bardzo dobrym. Psychologia okazała się moją pasją. Nauka była czymś wspaniałym. Nie było jednak łatwo ze względu na finanse. Pamiętam takie tygodnie, w których gdyby nie abonamentowe obiadki, stać by mnie było jedynie na dwie bułki i kefir. By się utrzymać pracowałem jako stróż na budowie, myłem tramwaje, sprzątałem wagony, przemycałem papierosy do Berlina a nawet woziłem garsonki na Ukrainę. W końcu zostałem trenerem w jednej z organizacji non-profit (Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej).

Po studiach dostałem pracę w jednej z warszawskich firm konsultingowych. Standard życia był znacznie lepszy, firma wynajmowała mi nawet mieszkanie. Po paru miesiącach zorganizowałem szkolenie dla menedżerów zajmujących się zarządzaniem zasobami ludzkimi.

Pewnego majowego dnia, w ośrodku szkoleniowym w Białobrzegach, staliśmy spanikowani przed grupą ludzi. Każdy z nas miał poczucie, że wie zbyt mało, że ma zbyt mało doświadczenia. Mimo zmęczenia (ostatnie plansze rysowałem o piątej nad ranem) otworzyłem szeroko ręce, uśmiechnąłem się i przywitałem uczestników. Szkolenie skończyło się sukcesem. Uczestnicy dziękowali nam. Chcieliśmy prowadzić takich szkoleń więcej. Niestety szefostwo firmy konsultingowej miało nieco inne wyobrażenia na temat naszej roli. – I kij im w ucho, robimy swoją firmę! Zostałem prezesem Human Factor.

Ponieważ czuliśmy się lepiej w Krakowie, tam wynajęliśmy biuro. Miało cztery na dwa metry. Było w nim zbyt duszno, hałaśliwie i gorąco. Jedyną jego zaletą była bliskość Rynku. Po paru latach wynajęliśmy piętro w eleganckiej kamienicy, zatrudnialiśmy dwudziestu pracowników i mieliśmy obroty rzędu kilku milionów złotych rocznie. W 1999 roku zdobyliśmy drugie miejsce w rankingu najbardziej cenionych firm szkoleniowych. Przeszkoliliśmy ponad 15 000 osób, pracowaliśmy dla największych i najbardziej znanych firm w Polsce.

3.

A potem znowu poczułem, że to nie to. Ten sam tępy ból, obecny gdzieś w środku. Nie ustępujący przez kolejne tygodnie, miesiące i lata. Tym razem trudniej było zacząć od nowa. Stabilność finansowa była zbyt wygodna. Za bardzo zżyłem się z panem prezesem Ryżakiem. Nie umiałem się jednak w pełni angażować w to, co robiłem. Zacząłem coraz bardziej odsuwać się od firmy. Na początku niedostrzegalnie, później zrezygnowałem z bycia prezesem. Przestałem pojawiać się w biurze, zacząłem pracować w domu, a gdy córka potrzebowała pokoju, wynająłem oddzielne biuro.

Szukając sposobu na znalezienie czegoś naprawdę mojego, wróciłem do dawnych marzeń i w ciągu trzech miesięcy napisałem książkę. Z duszą na ramieniu, nie licząc na pozytywną odpowiedź wysłałem ją do trzech wydawnictw. Większa część mnie ciągle była po stronie szkoleń dla firm. Gdyby nikt nie zechciał wydać tego co napisałem, prawdopodobnie wróciłbym do wymyślania szkoleń dla firm. Jednak dwa wydawnictwa odpowiedziały pozytywnie. Wybrałem jedno z nich (Studio Emka).

Zacząłem coraz mniej uwagi poświęcać szkoleniom a coraz więcej pisaniu. Firma zaczęła się kurczyć. Wcześniej wypracowaliśmy sobie tak dobrą markę, że trwało to kilka lat. Będąc największym z udziałowców miałem za co żyć. Jednak nie ma czegoś takiego jak wieczny, pasywny dochód. Szczególnie w branży szkoleniowej. Jeżeli tylko bierzesz pieniądze, twój biznes przestaje funkcjonować.

4.

Pisanie okazało się znacznie trudniejsze niż myślałem. Dowiedziałem się także czegoś, co odkrywają niemal wszyscy autorzy: z samego pisania nie da się żyć. Szczególnie wtedy, gdy to jak piszesz jest dla ciebie choć trochę ważne.

Próbując znaleźć na nowo swoje miejsce popełniłem wszystkie błędy jakie tylko można było popełnić (a nawet jeszcze więcej, bo niektóre popełniałem po kilka razy). Zaczęły mnie dopadać dołki (by nie powiedzieć wprost: depresje). Zacząłem się chować przed życiem.

To śmieszna, jak mało znaczy wiedza i jak łatwo wpaść w pułapki nasze psychiki. Ale można wyjść z wszystkiego. Jest wyjście z każdych tarapatów, w jakie się wpakowałeś.

Nie znalazłem jeszcze swojego miejsca na ziemi, nie udało mi się stworzyć „dokładnie tego o co mi chodzi”. Ale wierzę, że jestem na dobrej drodze.

Wierzę w siebie i wierzę w Ciebie. Wierzę, że masz w sobie coś, na co czeka świat. Wiem, że jeżeli nie wydobędziesz tego z siebie, świat będzie uboższym i smutniejszym miejscem.

Nie wiem co to jest, być może Ty też tego nie wiesz. Ale dowiesz się, gdy odważysz się postawić pierwszy krok i wytrzymasz przez jakiś czas na swojej drodze.

Czasem działanie jest łatwe i pełne radości. Częściej jednak wymaga pokonywania oporów i zmagania się z przeciwnościami. Chcę Ci w tym pomagać.