Jakieś dwa lata temu wszedłem do empiku. Zamówiłem kawę i wygodnie rozsiadłem się przy stoliku. To było to. Uczucie relaksu i odprężenia. Brakowało mi tylko czegoś do czytania. Podszedłem do półki. Nie chciało mi się tracić czasu na szukanie. Wziąłem pierwszą z brzegu książkę. Okładka i tytuł był mało zachęcały. Otworzyłem i zacząłem czytać. Tak zaczął się nowy etap w moim życiu.
To była książka „Sztuka możliwości” Bena Zandera. Dla mnie to najważniejsza książka z zakresu motywacji i psychologii rozwoju, kilku ostatnich lat. Ben jest dyrygentem. Pracuje z orkiestrami, muzykami oraz dziećmi. Prowadzi też seminaria na menedżerów. To, co mówi jest mądre, głębokie, ważne i świeże.
httpv://www.youtube.com/watch?v=AH8jms-i30c&feature=related
Ben mówi: It’s all about contributing something. W tym wszystkim najważniejsze jest wnoszenie wkładu. Nie chodzi o to, by wygrywać, imponować czy robić wrażenie. Chodzi o to, by dawać. Dzielić. Wnosić wkład. W życiu nie chodzi o sukces, w życiu chodzi o wnoszenie wkładu.
Dla muzyka, który koncentruje się na sukcesie, jego celem jest perfekcyjne, poprawne wykonanie utworu. Może wygranie festiwalu czy dobre recenzje krytyków. Nic dziwnego, że często paraliżuje go strach, a każdy występ wiąże się z tremą. Tak łatwo popełnić przecież błąd i stwierdzić, że wysiłki poszły na marne. Zamiast tego, muzyk może uświadomić sobie swój wkład jaki wnosi w życie innych ludzi. Przecież daje im piękno!
Mówię studentom tak: „niech każdy z was wyobrazi sobie, że jest pianistą i spotyka kogoś, kto nie zna – może nawet nigdy wcześniej nie słyszał – Preludium e-moll Chopina. Możecie usiąść z nim przy fortepianie i powiedzieć: «posłuchaj tematu w prawej ręce. Czy słyszysz, jak zwarty utrzymuje się w czterotaktowym łuku, a potem melodia schodzi w dół o jeden stopień? Posłuchaj wciąż zmieniających się akordów w lewej ręce, jak uwypuklają każdą zmianę w melodii…« i tak dalej. Kiedy ogarnęłaby was ekscytacja wyjaśniania muzyki towarzyszowi i mówienia o niej, to czy mielibyście czas, aby się denerwować? Oczywiście nie! To by się wam nie zdarzyło. A przecież to właśnie robicie, gdy wykonujecie muzykę – wskazujecie na jej piękno i artyzm.
[…]
Uznanie siebie i innych za ludzi wnoszących wkład pozwala odejść od skupienia się na sobie i zaangażować się w relacje z innymi, które stają się dziedziną odciskania na świecie własnego piętna. Nagrody, jakie można uzyskać w grze we wnoszenie wkładu, są doniosłe i trwałe, choć trudniejsze do przewidzenia niż trio pieniądza, sławy i władzy, które gromadzi zwycięzca gry w sukces. (Sztuka Możliwości, str. 90, 91).
Jeżeli skupiam swoją uwagę na tym, jaki wkład mogę wnieść w twoje życie – praca staje się łatwa i przyjemne. Jeżeli sobie uświadamiam, że moim celem nie jest uzyskanie pochlebnych recenzji za doskonale napisaną książką, ale podzielenie się z tobą, tym co dla mnie jest ważne – praca zaczyna się sama układać. I na pewno jej efekty są bardzo dalekie od doskonałości. Ale nie o to w życiu przecież chodzi.
Muzyka to wspaniała działka. Miałem kiedyś przygodę z chórem – dobry sposób wnoszenia wkładu. Najlepszy moment to urwane fortissimo, które całą energią leci w publiczność!