Co może robić człowiek by zmienić swoje życie? To nie takie proste. By móc realizować swoje plany i marzenia trzeba mieć wewnętrzny spokój. Medytacje, ćwiczenia relaksacyjne nie rozwiążą poważnych problemów. Do tego dochodzą utarte w głowie negatywne schematy myślowe, a te powstały z różnych przyczyn. Próbuję w sobie wiele zmienić, ale czynniki zewnętrzne zawsze biorą górę.
Tak, to nie jest proste, bo gdyby było, to już byś to zrobiła.
Spokój? Każdemu jest potrzebny, ale nikt go nie ma. Ja też, uwierz, nie miałem w życiu żadnego przedsięwzięcia, do którego zabierałbym się w warunkach całkowitego spokoju i ufności we własne siły. Ale to tylko dobrze świadczy o mnie i moich projektach.
Medytacje? Owszem nie rozwiązuję żadnego problemu, póki są próbą ucieczki od doznań a nie stawianiem im czoła. Na spokój i harmonię przyjdzie czas. Na razie medytuj w biegu – robiąc małe (i czasem większe) rzeczy, których się boisz. To bardziej wycisza niż siedzenie w lotosie pod drzewem przez rok.
Utarte schematy myślowe? Teraz tworzysz nowe. Nie z dnia na dzień, ale tworzysz, nawet, gdy tego nie chcesz. Schematy są efektem dziesiątek małych decyzji. Np. takiej by się wycofać i szukać najpierw ulgi. Ale zrobiłaś pierwszy krok. Schemat przyłapany in flagranti przestaje być taki szkodliwy.
„Próbuję w sobie wiele zmienić…” I to jest wspaniałe! I to podziwiam. Wiele osób już nie próbuje.
…ale czynniki zewnętrzne zawsze biorą górę”. I długo będą. Tak już jest, że trzeba próbować do oporu, aż „czynniki zewnętrzne” się zmęczą. Próbuj jeszcze.
Co zrobić? Jedna rada.
Zacznij od współczucia pod swoim adresem. Masz prawo mieć problemy wewnętrzne. Masz prawo odnosić porażki. Masz prawo być niepozbierana czy smutna. Trochę współczucia od siebie samej nigdy nie zaszkodzi. A potem zrób małą rzecz, której się boisz. Nie próbuj być wyciszona i spokojna. Nie próbuj wygrywać. Nie próbuj robić tego doskonale. Po prostu to zrób i zobacz czy to wszystko jest takie straszne i nie do zniesienia. Jestem ciekaw efektów.
W tym wszystkim najważniejsze chyba jest to słówko „może”, bo wiele osób w ogóle nie wierzy, że może coś zrobić i coś zmienić. A jednocześnie, paradoksalnie, od razu chce, żeby było idealnie. Zgadzam się z artykułem, że trzeba być realistą.