Podejmowanie decyzji obciąża nasze wewnętrzne zasoby. Gdy stajesz przed jakimś wyborem, blokujesz część swojej energii. Stan zawieszenia trwa tak długo, jak długo nie podejmiesz decyzji. Jeżeli chcesz zlikwidować straty swojej energii, naucz się podejmować szybkie i trafne decyzje.
Kilka dni temu stanąłem przed wyborem. Skończył się duży projekt, w którym brałem udział. Długo czekałem na tę chwilę. Na mojej liście „oczekujących projektów” miałem wiele pomysłów. Wreszcie mogłem się nimi zająć. Rano uprzątnąłem biurko (no dobra, tylko jego część) i położyłem przed sobą listę. Super. Wreszcie mogę zabrać się za to, co lubię. Tylko co wybrać? Hmm…. Wszystko wygląda tak atrakcyjnie. Pisanie bloga – super. Pisanie artykułu na temat, który lubię – też świetnie. Przygotowanie slajdów do prezentacji – też dobre. A może oferta nowego szkolenia? Na liście było dosyć dużo punktów. Niestety jedną z moich wrodzonych cech, jest duża „podaż” pomysłów. Niektórzy nazywają to kreatywnością, ja „biegunką pomysłów”. Po godzinie zamiast pracować przeglądałem jakiś serwis z wiadomościami.
Weźmy inną sytuację. Kolega, powiedzmy, Karol, ma wolny dzień. Cały tydzień uczył się i zakuwał. Teraz wreszcie może zrobić, coś, co lubi. Sobota rano. Żyć nie umierać. Karol planuje pójść na basen. Ale dzwoni do niego kumpel i proponuje wspólny wypad. Karol ma dwie możliwości. Na razie nie narzeka. Ale ilość propozycji rośnie. Bierze do ręki gazetę, a tu okazuje się, że na mieście jest świetny koncert. Możliwości są już trzy: koncert, wypad z kumplem i pływanie. Tylko wybrać. Tyle, że w kinie obok, leci przegląd japońskich filmów, które lubi. Cztery możliwości. Czy domyślasz się, co zrobi Karol? Im więcej dobrych możliwości, tym większa szansa na to, że Karol z żadnej z nich nie skorzysta i zostanie w domu.
To nie są moje przemyślenia. To wyniki jednego z eksperymentów psychologicznych. Studentów proszono o to, by zaplanowali wieczór. Część z nich dostała dwie opcje:
- Pójść na spotkanie autorskie ulubionego pisarza.
- Pójść do biblioteki i się uczyć.
Tylko 21% z nich wybrało drugą możliwość. Nic dziwnego. Zaskakująca rzecz wydarzyła się dopiero w drugiej grupie studentów. Ci dostali trzy możliwości:
- Pójść na spotkanie autorskie ulubionego pisarza.
- Pójść do biblioteki i się uczyć.
- Obejrzeć dobry film.
W tym przypadku, bibliotekę wybrało aż 40% studentów. Dwa razy więcej osób. Logiczne byłoby coś innego. Im więcej człowiek ma możliwości, tym chętniej powinien z nich korzystać. Człowiek jednak nie jest istotą logiczną. Paradoksalnie, od przybytku głowa boli. Im więcej masz równie dobrych możliwości, tym mniejsza szansa, że z nich skorzystasz.
Dlaczego? Podejmowanie decyzji obciąża. Może obciążyć tak bardzo, że aby nie decydujemy się na nic. Jednak wielu decyzji nie da się uniknąć. Dopadają nas i trzymają w szachu. Jesteśmy wtedy jak przekuty worek z piaskiem. Małym ciurkiem, chwila za chwilą tracimy energię.
Jeżeli chcesz tego uniknąć, warto wypracować sobie kilka skrótów. Ja ze swoją sytuacją poradziłem sobie, zadając dwa pytania:
Jaka jest moja podstawowa intecja? Kim, chcę być, co jest dla mnie najważniejsze?
Które możliwych działań, w największym stopniu przybliża mnie do tego?
To wcale nie są trudne pytania. Na czym ci naprawdę najbardziej zależy, kim jesteś? Ja od kilku lat odpowiadam sobie: chcę być przede wszystkim autorem. Nie marketingowcem sprzedającym swoje szkolenia, doradztwo czy książki. Nie szefem firmy, nie członkiem zespołu. Chcę pisać. Gdy to wiem, łatwo jest mi wybrać, który projekt w największym stopniu mi to ułatwi. To, że moją intencją jest być pisarzem, wcale nie oznacza, że tylko siedzę i piszę. Czasem prowadzę szkolenia – bo dzięki temu mogę słuchać ludzi i wiedzieć ich reakcję na to co, mówię. Czasem wybieram promowanie – bo wiem, że gdy książka się nie sprzeda, mogę mieć trudności podczas pisania następnej. Czasem wybieram zarządzanie zespołem, bo potrzebuję pomocy w zbieraniu wiedzy. Ale staram się to robić z pełną świadomością podstawowej intencji. To bardzo pomaga.
Co jest twoją podstawową intencję? Masz już jakąś?