Podziwiaj ludzi

Jeżeli widzę inne osoby, takie jak ja, które odnoszą sukcesy dzięki swojemu wysiłkowi, dochodzę do wniosku, że ja również sobie poradzę. W końcu nie święci garnki lepią, Kowalskiemu się udało, to dlaczego ja mam sobie z tym nie dać rady? Z drugiej strony, jeżeli obserwuję porażki – moje poczucie skuteczności maleje: tego egzaminu się nie da zdać, nikomu się to jeszcze nie udało.

Obserwuj, jak pracują inni ludzie. Nie tylko, dlatego że możesz wiele się nauczyć. Dzięki obserwacji tego, jak odnoszą sukcesy, możesz rozwinąć swoje poczucie skuteczności. Obserwacja ich sukcesów jest czymś w rodzaju zastępczego doświadczenia sukcesu. W tym celu najlepiej obserwować ludzi podobnych do ciebie, lub przynajmniej takich, którzy w twoim odczuciu nie są zbyt odlegli od ciebie.

Wirtuozi również zaczynali w kołysce

Nie unikaj jednak geniuszów i wirtuozów. Na pierwszy rzut oka, mogą ci się wydawać zbyt odlegli. Możesz powiedzieć, że to, że Charlemu Parkerowi udawało się wyrzucać z siebie niesamowite pasaże z szybkością odrzutowca, wcale cię nie pociesza podczas nauki gry na saksofonie. Ale jeżeli dokładnie się przyjrzysz Parkerowi, to okaże się zapewne, że on również miał problemy. Nie grał na saksofonie w kołysce i zapewne wiele wysiłku go kosztowało opanowanie tego, co później tak łatwo robił. Pewnie miał takie same problemy jak ty.

Gdy masz nabożny stosunek do wielkich, spróbuj przyjrzeć się ich pierwszym pracom. Czasem są skrzętnie ukryte, ale od czasu do czasu można do nich dotrzeć. Moim ulubionym przykładem są rysunki van Gogha. Trudno powiedzieć coś innego o jego rysunkach niż to, że były nieporadne, toporne i naiwne. O tym człowieku, jeszcze na dziesięć lat przed śmiercią, można było śmiało powiedzieć, że nie miał pojęcia ani talentu do rysunku. A jednak udało mu się stworzyć dzieła absolutnie genialne. Gdy ściągniesz wielkich z pomnika, gdy przekroczysz granicę „ja szaraczek – oni bogowie”, obserwacja każdego dokonania, każdego człowieka, może być dla ciebie źródłem rozwoju poczucia wiary we własne możliwości.

Znajdź model do naśladowania i zbuduj z nim relację

Oto twoje zadanie na dziś: znajdź kogoś, kto może być twoim modelem. Kogoś, od kogo możesz się czegoś nauczyć. Kogoś, kto osiągnął sukces, kto musiał walczyć z podobnymi jak ty przeciwnościami lub po prostu kogoś, kto ci imponuje.

Idealnie, gdy znasz go (ją) osobiście. Wiem, czasem to trudne. Wobec tego zacznij od kogoś znanego pośrednio – z prasy, telewizji czy książek. Poszukaj wywiadów, jakie ta osoba udzieliła, znajdź jej biografię, poszukaj jej zdjęć.

Możesz znaleźć kilka takich modeli. Ale, nie podchodź do sprawy tylko od strony kronikarskiej. Nie chodzi o to, by się obczytać. Postaraj się zrozumieć jak tak osoba myśli. Jak podchodzi do zadań i trudności. Jak patrzy na świat. Zbuduj w sobie, jej wewnętrzną reprezentację.

Może to być oczywiście, ktoś, kto już nie żyje. Ja np. lubię Francisa Drake. Ale warto poszukać także kogoś, kto żyje. Spróbuj do niej napisać. Na pewno uda ci się zdobyć gdzieś maila. Napisz tylko, że ją podziwiasz i że jej osiągnięcia są dla ciebie inspiracją. Nie oczekuj odpowiedzi. Być może odpowie, być może nie. Chodzi tylko o to, by zbudować psychiczną więź między nią a tobą.

Nasz umysł potrzebuje wzorców, szablonów zgodnie, z którymi może pracować. Gdy dostarczysz mu żywych, cennych szablonów – bardzo mu ułatwisz osiąganie sukcesu.

Jeżeli nie masz osoby, która by cię inspirowała, będzie ci bardzo trudno coś osiągnąć. Wielkość najłatwiej osiągnąć idąc po śladach.

Szukaj u innych sukcesów a nie porażek

Szukaj w innych ludziach natchnienia. Szukaj wielkości. Im więcej jej znajdziesz u innych, tym więcej jej znajdziesz w sobie. Nauczy się cieszyć sukcesami innych. Nauczyć się czerpać od ludzi wokół ciebie inspirację.

Są ludzie, którzy w innych szukają wyłącznie słabości. Tacy, którzy najpewniej się czują, gdy inni odnoszą porażki. Nie ma dla nich większej przyjemności niż krytykowanie i wytykanie innym błędów. Czują wtedy w środku miłe łechtanie. Od razu czują się lepsi i mądrzejsi. Myślą sobie: Może to i owo mi nie wyszło, ale tak źle nie jest. Aż takim kretynem jak tamten nie jestem.

Takie osoby jednak nigdy nie osiągną sukcesu. Skupiając się na porażkach i słabościach, przyciągają do siebie porażki, klęski i złe emocje.

Zdarza mi się czasem wpaść w taki nastrój. Czuję rozdrażnienie, złość i mam ochotę powiedzieć to i owo na temat głupoty ludzkiej. Nauczyłem się jednak, że dzieje się tak wtedy, gdy jestem zmęczony lub czuję winę, że nie dość uważnie pracowałem. Wiem, że to znak by zrobić przerwę. Otworzyć okno, pospacerować, głęboko pooddychać, przyjrzeć się liściom lub obłokom. Dużą pomocą jest wtedy myślenie o kimś, kogo podziwiam. Złe wibracje po chwili same odpływają.

Nie niszcz swojej zbiorowej tożsamości

Czy potrafiłbyś w ciągu pięciu sekund wymienić pięciu żyjących w Polsce kretynów? Chyba nie byłoby to takie trudne, co? W każdym razie, gdybyśmy zrobili sondę na ulicy, mielibyśmy komplet odpowiedzi. Niektórzy by jeszcze protestowali: dlaczego tylko pięciu?!

A czy potrafiłbyś w ciągu pięciu sekund wymienić pięciu podziwianych przez ciebie Polaków? Co by było, gdybyśmy wyszli z taką sondą na ulicę. Hm… ale mają żyć, tak? To nie wiem… Większość z nas miałby z tym problem.

Polacy są głupcami. To cwaniaczki, kombinatorzy…. Jak przejrzysz komentarze pod jakimś artykułem w internetowym wydaniu gazety, szybko znajdziesz takie opinie. Piszą je ludzie, którzy sami siebie uważają za Polaków. Pytanie całkowicie retoryczne: Czy może osiągnąć sukces, ktoś, kto myśli o sobie (przynajmniej w pewnych kontekstach) jako o Polaku a równocześnie twierdzi, że Polacy są do niczego?

Naprawdę daleko jest mi do patriotycznych uniesień. Szczerze mówiąc nie uważam się za patriotę (albo przynajmniej nie za takiego w XIX wiecznym stylu). Ale nie da się pominąć tego, że każdy z nas nosi w sobie jakąś zbiorową tożsamość. Skupiając się na wadach innych osób, które noszą w sobie tą samą tożsamość, psujemy coś w sobie samych.

Gdy gardzisz ludźmi, który mają taki wiele wspólnego z tobą samym, osłabiasz swoje możliwości.

Szukaj ludzi, których podziwiasz

Czy potrafisz wymienić pięć osób z twojej miejscowości, które za coś podziwiasz?

Niech ci się nie wydaje, że to pytanie bez znaczenia. Od tego, czy umiesz podziwiać ludzi żyjących obok ciebie – w twoim kraju, mieście czy sąsiedztwie – zależy twoja przyszłość.

Jeżeli nie ma nikogo, kogo nie mógłbyś podziwiać – przynajmniej w jakiś zakresie – masz małe szanse na osiągnięcie sukcesu.

Drugie zadanie na dziś: spotykając dzisiaj ludzi, lub myśląc o nich, zadawaj sobie pytanie

Za co mogę podziwiać tą osobę?

To pytanie zmienia sposób myślenia. Nawet, jeżeli jesteś malkontentem, po godzinie czy dwóch zadawania sobie takiego pytania, twój sposób myślenia zacznie się przestawiać.

Coraz łatwiej ci będzie znajdować w innych mocne strony, zamiast słabości.

Coraz łatwiej będzie ci znajdować w sobie samym mocne strony, zamiast słabości.

Kogo podziwiasz. Kto jest twoją inspiracją? Będę wdzięczny za podzielenie się tym w komenatarzach.

Jeden komentarz

  1. Podziwiać ludzi jest moim zdaniem bardzo trudno. Ktoś musi znać swoją wartość żeby mógł pochwalić za coś kogoś innego. Wiem to z własnego doświadczenia, że jeśli nie jestem pewna siebie to sprawia mi wiele trudu docenienie kogoś, bo wtedy sama ze sobą czuję się jeszcze gorzej. Czuję, że ktoś coś potrafi, a ja nie. Sama nigdy nie byłam chwalona więc mi też jest trudniej dostrzec rzeczy, za które pochwała się należy. Bardziej skupiam się na brakach i wadach. Wiem, że to smutne, ale w takim domu się wychowałam. Ciągle staram się to zmienić, bo przecież ludzie zasługują na podziw, bo każdy ma w sobie coś wyjątkowego.
    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za cudownego bloga.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *