Gdy myślę o ludziach, którzy nie mają pojęcia o tym czym są marzenia, wcale nie widzę obdartusów włóczących się po dworcach i śmietnikach. Nie widzę uczniów z przetłuszczonymi włosami, trzymające się z boku, puszystych dziewczyn, niemodnie ubranych chłopaków z Huty ani nawet kiepsko umalowanych urzędniczek kończących pracę o 15.30.
Gdy myślę o ludziach, którzy nie wiedzą czym naprawdę są marzenia widzę dobrze prosperujących właścicieli firm, dziennikarzy, pisarzy i muzyków. Stoją spokojnie, pewnie siebie na dwóch nogach. Mają doskonałe sylwetki, fryzury, buty i ubrania. Nawet nie tyle stoją, ile siedzą rozparci na masywnych, skórzanych fotelach, wszystko mając pod kontrolą. Ben Zander (jestem jego fanem, polecam książkę „Sztuka możliwości”) pisze o muzykach jedno i dwupośladkowych. Pianista dwupośladkowy to człowiek stabilny, kontrolujący siebie i muzykę, taki, który poprawnie i starannie odtwarza najtrudniejsze utwory. Na czym polega jego problem? Mimo, że wszystko robi poprawnie, jego gra nikogo nie porusza. Tak mocno kontroluje siebie i swoją muzykę, że jest jak automat do odtwarzania nut. Inaczej jest z pianistami jednopośladkowymi. Ci siedzą tak, jakby mieli zlecieć z krzesła, kołyszą się na boki, są pełni emocji a czasem nawet a zdarza im, się gdzieś pomylić. To nie oni odtwarzają muzykę. To muzyka ich odtwarza. Podają się jej emocjom. Nie kontrolują się bo, to muzyka ich kontroluje. Ulegają pasji.
Iść drogą marzeń to ulegać życiu. Przestać się kontrolować, pozwolić by świat cię zaniósł w miejsca, o których jeszcze nie wiesz. Poddać się, przestać być logicznym, zaradnym, zawsze dobrze zorganizowanym. Pozwolić życiu wpłynąć swym niekontrolowanym strumieniem, tak jak samo chce.
Przede mną artykuł o ludziach, wybierających bezdzietność (dodatek do dziennika „Polska” z 15.11.2008). Ich życie jest przewidywalne i ułożone. Mówią:
gdybym zaszła w ciążę, musiałbym zamknąć firmę, bo nie mogłabym jeździć na budowy
dziecko to olbrzymia inwestycja bez gwarancji zwrotu, rozsądniej jest odkładać część pieniędzy niż zdecydować się na wieloletnią serią wydatków, po prostu nie stać nas na dziecko
dziś nie ma żądnych racjonalnych powodów by mieć dziecko
moim dzieckiem jest mój dorobek zawodowy
przy moim trybie życia posiadanie dzieci byłoby nieodpowiedzialne i nieuczciwe
Zastanawiam się czy ci ludzie bardziej wzbudzają we mnie współczucie czy rozdrażnienie.
Są jak buddyjskie głodne duchy o przełykach wielkości ucha od szpilki i brzuchach wielkości góry. Ich apetytu nie da się zaspokoić. Są tak żarłoczni na smakołyki – podróże, pracę, pieniądze, uznanie, muzykę, itp. – a przede wszystkim na kontrolę. Tego apetytu nie da się zaspokoić. Im bardziej pragniesz kontroli i stabilności, tym bardziej ci jej brakuje.
Życie polega na podaniu się, na odpuszczeniu ręcznego sterowania. Jest jak jazda na rolkach na dachu lokomotywy. Raz rzuca mnie w jedną, raz w drugą stronę, co chwilę grozi mi katastrofa, bo jestem tuż nad przepaścią lub przed tunelem. Ale kurcze, co to za jazda! Mogę ją przetrwać tylko wtedy, gdy przestaję się kurczowo trzymać. Wtedy nagle się okazuje, że to ja sam jestem lokomotywą. To ja jestem pędem. To ja jestem niekontrolowanym życiem, cudownym chaosem, wszystkim, co przeze mnie przepływa. Ale tylko wtedy gdy nie trzymam się kurczowo swoich stabilnych, wygodnie rozpartych pośladków.
Możesz wierzyć lub nie, ale gdybym był osobą, która kocha kontrolę, byłbym, dziś wielkim gościem, może dyrektorem w międzynarodowym koncernie, miałbym wspaniałe biuro, super samochód, dom nad morzem i siedem cyfer na wyciągu z banku. A teraz siedzą w biurze wielkości 9m, na zapleczu magazynów i od kilku miesięcy piszę książki. Nie jestem nawet dyrektorem założonej przeze mnie samego firmy. Jestem głupi, nierozsądny i marnuję możliwości. Boże, jak ja to kocham! Jakie to fascynujące nie wiedzieć, gdzie będę jutro!
Nigdy nie marzyłem o dzieciach. Chciałem napisać książkę, zrobić doktorat i zostać kimś sławnym. Ale nie chciałem robić przykrości żonie. Z ociąganiem zgodziłem się na dziecko. Czekałem pod salą porodową. Pielęgniarka wyniosła małe zawiniątko. Napuchnięta buzia. Zamiast oczek szparki. Cała biała, jeszcze nie umyta. Tylko usta karminowe. Wyglądała jak chińska cesarzowa.
– Chce pan wziąć na ręce?
– yyyy, no…. tak…
Napuchnięte powieki drgnęły, jakby chciała na mnie popatrzeć. Nie otworzyły się, ale poczułem jak coś otworzyło się we mnie. Gdzieś w środku, z wielkim hukiem otwiorzył się jakiś czakram, jakiś kanał energii, zalśniło jakieś światło, stanąłem nagi przed Bogiem.
W ciągu trzech lat, mając dziecko zrobiłem pięć razy więcej niż przez 5 lat pracy bez dziecka i żadnych obowiązków. Np. napisałem i wydałem książkę i zacząłem więcej zarabiać (pracując przy tym pięć razy mniej). Jak to zrobiłem? Ktoś, kiedyś mądrze powiedział „jak nie masz czasu, znajdź sobie dodatkowe zajęcie”. Człowiek naprawdę nie jest jednozadaniową maszyną. To nie jest tak, że możesz coś osiągnąć, tylko wtedy gdy masz spokój, ciszę i pełną kontrolę. W szkole, gdy dostawałem gorsze oceny zawsze się tłumaczyłem: „to dlatego, że jest za dużo przedmiotów, gdybym mógł się skupić na jednym…..”. Później tak samo tłumaczyłem się w pracy: za bardzo się rozpraszam, muszę zrezygnować z kilku rzeczy i wtedy będę mógł się w pełni skupić. Zapytałem kiedyś znajomą, która marzy o napisaniu powieści, kiedy wreszcie będę mógł ją przeczytać. Powiedziała: jak tylko znajdę chwilę spokoju. Nie słyszałem, żeby w grobie ktoś pisał książki, ale może będzie pierwsza. To mit, że jak masz więcej czasu i mniej obowiązków, osiągniesz więcej. To mit, którym ludzie tłumaczą swój lęk przed oddaniem kontroli.
Jeżeli chcesz naprawdę coś osiągnąć, poddaj się życiu. Przestań kopać się z koniem. I tak nigdy nie uda ci się go w pełni kontrolować. Jesteś tylko małym, suchym liściem, miotanym przez jesienne wiatry. Ale gdy się już poddasz, zdziwiony zobaczysz, że nie jesteś już liściem, ale wiatrem.
I wcale nie mówię tego w nurcie „dbajcie o naród polski i produkujcie dzieci”. Po prostu wśród ludzi, którzy decydują się nie mieć dzieci wiele jest osób, który mają deficyt poczucia bezpieczeństwa, ale pięknie to kamuflują mówieniem o pasjach i marzeniach. Uprawianie pasji na dwóch pośladkach! Jak mogą mówić o pasji, skoro nawet miłości nie potrafią uprawiać bez uprzednich planów i przygotowań?
Nie chodzi o to, czy warto mieć dzieci czy nie. Chodzi o to, czy jest się tchórzem czy osoba odważną. Czym to się różni? Tchórz stawia swoje bezpieczeństwo i wygodę zawsze na pierwszym miejscu. Osoba odważna na drugim. Pierwsze miejsce ma zarezerwowane na rzeczy większe od siebie.
Otwórz się na to, co się spotyka. Wszystko co do ciebie przychodzi obróci się w twoje dobro. Bądź otwarty na życie i nie staraj się go kontrolować trzymając obydwa pośladki na krześle. Poddaj się życiu. Pozwól sobą miotać. Pozwól sobie stać się wiatrem, niebem, lokomotywą.
Chcesz mieć dzieci ale nie możesz?
Nie planowałaś zajść w ciąże?
Masz inną orientację?
Straciłeś pracę?
Straciłeś pieniądze?
Twoje plany wzięły w łeb?
Nie wiesz co robić dalej?
Ktoś cię oszukał?
…
Ho, ho, ho! Nie musisz się aż tak chwalić! Czyżby Bóg aż tak bardzo cię kochał i tak bardzo mu na tobie zależało?
Piekny artykul, jakze na miejscu w zwiazku ze zmianami w moim zyciu.
„Poddaj sie zyciu” – wlasnie mam taki zamiar 🙂
Pozdrawiam
Woow, człowieku, Rozwaliłeś mnie tym postem 🙂
Gdyby to ode mnie zależało to puściłbym ten tekst w miejsce reklam w trakcie największej oglądalności – na wszystkich kanałach.
Ciekawe
Przyznam że ciekawi mnie to że w kraju w którym ogromna część ludzi nie może sobie pozwolić na własne mieszkanie drażni Cie to że ktoś mówi że go nie stać na dziecko. Prawdę mówiąc bardziej mnie drażnią ludzie którzy pomimo że ich nie stać to robią sobie gromadkę – dają się ponieść prawda??
Ale każdy ma prawo do własnych poglądów
SAM SE PUŚC NA LUZ-NIE ZANTO KONTROLUJESZ ABY TĄ STRONĘ?
@Adam, rozumiem twój punkt. Zgadzam się, że „robienie dzieci” bez zastanowienia się co będą jeść i gdzie mieszkać to bardzo wkurzające (ale tacy raczej nigdy nie przeczytają tego posta). Równie mocno mnie wkurzają ludzie, którzy decydują się na dzieci, bo „tak trzeba”. Np. matki, które rodzą i po 3 miesiącach wracają do pracy, zostawiając dziecko z okropną niańką.
Nie chciałem w zasadzie pisać o dzieciach, ale o puszczaniu kontroli w życiu. Ale skoro wyszło o dzieciach…. Ludzie zbyt często traktują je jak obciążenie i źródło kosztów.
One są tymczasem darem. Olbrzymim. Nie chodzi o kasę, ale nawet na tym poziomie, są ludzie, którzy dzięki temu, czego nauczyli się przy swoich dzieciach zarabiają dużo pieniędzy. Ja nie osiągnąłem tego stopnia jeszcze, ale moja córka strasznie mnie ćwiczy np. w opowiadaniu historyjek, albo w cierpliwości. Naprawdę więcej umiem i wcale nie uważam, by to ona powinna mi być za coś mi wdzięczna. Na razie ja dostaję więcej. A parę lat temu myślałem o życiu tak: życie – dzieci, starość i śmierć. Tzn. uważałem, że gdy pojawia się dziecko, musisz wybierać ty, albo ono. TO nie tak. Nie musisz wybierać. Musisz zmienić perspektywę, na bardziej… nie wiem jak to nazwać. .. powiedzmy duchową. Taką w której podstawą jest dzielenie się, dawanie i ufność. Jak powiedział pewien Franciszek: „dając otrzymujemy”. Im więcej dajesz, tym więcej dostajesz. Im bardziej ufasz, tym bardziej jesteś bezpieczny.
@WINIKLIWY
Masz rację, piszę zazwyczaj o rzeczach, z którymi sam mam problemy. Zgadzam się, że stronę zbyt kontroluję. Ten tekst jest pierwszym, który poprawiałem tylko raz. Czyli, jak na moje standardy, total freestyle 🙂
Świetny tekst. W człowieku tkwi jakaś niezrozumiała tendencja do tego by przez całe życie przygotowywać się do życia.
Ciekawy tekst. W porownaniu do poprzednich w tym wiecej dales od siebie i to od razu czuc :).
„Zastanawiam się czy ci ludzie bardziej wzbudzają we mnie współczucie czy rozdrażnienie.”
Dlaczegóż mieliby? To ich decyzja i ich życie.
A tekst w porywach porywający.
pozdrawiam
dobra strona
polecam ten filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=ygn_BBIYV9U&feature=related
Nieraz ktoś zaczyna grać siedząc na dwóch pośladkach, po czym wciąga się i zaczyna się wiercić – w miarę rozwoju utworu. Keith Jarret jest takim notorycznym wiercącym częstozeropośladkowcem! W życiu też na szczęście przechodzimy metamorfozy, jak Jarret w czasie występu (co ciekawe, prawie każdego).
pozdrowienia !
Całe szczęście, że Natura jest silniejsza od wolnej woli człowieka. Gdyby nie to gatunek homo sapiens należałby do organizmów kopalnych.
Dodam z własnego doświadczenia, że jak warto zrezygnować z nadmiernej kontroli przy podejmowaniu decyzji o prokreacji tak warto (a jest to bodaj czy nie trudniejsze) zrezygnować ze sprawowania kontroli nad życiem dorosłych dzieci i pozwolić im „odejść” dosłownie i w przenośni.
Dziekuje Panu za ten artykul 🙂 jak za wiele innych tutaj -uklon 🙂