Czy chcesz wiedzieć co naprawdę jest potrzebne do tego by odnieść sukces?

1.

Trochę zmęczony pisaniem postanowiłem w tym tygodniu poszaleć z nagraniami.

To pierwsze nagranie. Wszedłem rano do biura, ustawiłem kamerę, nagrałem… i straciłem potem pół dnia na naukę różnym rzeczy związanych z edycją. Ale pewnych rzeczy trzeba się kiedyś nauczyć.

W sumie nagranie przyniosło mi dużo przyjemności, choć gdy je obejrzałem, zdałem sobie sprawę, że zapomniałem nieco o drugim reflektorze – o korzyściach, jakie z niego będą miały osoby, które go obejrzą. Trochę w nim skrótów i niedopowiedzeń. Mimo wszystko liczę na to, że ktoś to obejrzy i zechce się podzielić swoimi wyrażeniami.

2.

Gdyby ktoś, nie miał czasu, kilka punktów (które nie zawsze są w nagraniu sformułowane explicite).

  • Jeżeli chcesz osiągnąć sukces/ zmienić swoje życie / zrealizować swoje wartości – musisz zrobić coś, czego do tej pory nie robiłeś. Często musisz zrobić coś, czego nikt inny jeszcze nie robił. Musisz zaryzykować i wejść w jakąś trudną, niepewną sytuację.
  • Im bardziej ci zależy na tym by zrobić ze swoim życiem coś ważnego, tym większe ryzyko musisz podjąć.
  • Jeżeli robisz coś nowego i ryzykownego, twoją naturalną reakcją jest strach.
  • Strach ma wiele form: obawa przed niepowodzeniem, lęk przed krytyką; wątpliwości czy dam sobie radę; poczucie własnej nieadekwatności; wahania czy warto to robić; chęć zajęcia się czymś innym; pokusa odpuszczenia sobie; pokusa użalania się nad sobą; unikanie zabrania się za to, czym powinniśmy się zająć…
  • Strach jest jak bramkarz, który nie pozwala nam przejść przez drzwi prowadzące do życia, jakie chcemy wieść.
  • Są trzy reakcje na brakarza. Dwie podstawowe to rezygnacja i próba przekupstwa.
  • Rezygnacji często towarzyszą racjonalizacje: eeeee tam…. to tylko takie dziecięce marzenia, trzeba być realistą…
  • Próba przekupienia bramkarza to szukanie sposobu, który pozwoli kontrolować strach. To może być czytanie książek, medytowanie, leki ziołowe, długie kąpiele, uspokajająca muzyka, alkohol, seks, wyszywanie, robienie na drutach, ściganie się od świateł do świateł, sprzątanie, robienie list, planowanie, przygotowywanie się…  Te metody czasem dają ulgę. Ale podstawowy problem jest taki, że ciągle nie robimy tego, co powinniśmy. Wydaje nam się, że pokonaliśmy bramkarza, a prawda jest taka, że to on wpuścił nas w maliny. Zamiast przejść przez drzwi za którymi jest to, co ważne, przeszliśmy przez inne, za którymi są ochłapy tego, co istotne i mnóstwo krążenia wokół siebie.
  • Poza tym, mało komu tak naprawdę udaje się całkowicie stłumić lub rozproszyć lęk.
  • Trzeci sposób pokonania strachu to droga na wprost – bez uników, bez negocjacji. To przejście przez drzwi „z jajami”.
  • Brak strachu to psychopatia nie odwaga. Odwaga polega na umiejętności koncentracji uwagi na swoim zadaniu, mimo strachu, bez kręcenia się wokół niego.
  • Ludzie prawdziwego sukcesu to osoby, które aktywnie szukają strachu. Są jak dobrzy alpiniści – wybierają drogi budzące w nich największą grozę. Nie warto, w ich odczuciu, tracić czasu na rzeczy, które nie wzbudzają lęku.
  • Ludzie prawdziwego sukcesu nie tylko szukają tego, co wzbudza ich strach. To osoby, które swoją energię kierują na konstruktywne działanie a nie długotrwałe próby przekupienia bramkarza.
  • Jak konkretnie to robią? W jaki sposób przekształcają swój strach w energię do działania (przy tym nie manipulując nim)? Chcesz wiedzieć? Wpisz to, jako jeden z tematów w komentarzu.

3.

Planuję w tym tygodniu zrobić jeszcze trzy nagrania. Zrobię je czy tego ktoś chce, czy nie (dlatego proszę mnie od tego nie odwodzić ;-). Nawet jak nikt nic nie napisze pod tym nagraniem to i tak je zrobię (no chyba, że naprawdę nie będę mógł).

Jeżeli takie nagrania są dla Ciebie pomocne (a to jutrzejsze będzie bardziej praktyczne i bardziej szkoleniowe) zaglądaj tu proszę przez kolejne dni tygodnia. Pod koniec pojawi się ciekawa propozycja – ale o tym później.

4.Uwaga – konkurs!

Jakie będą tematy? I tu właśnie moja prośba. [highlight]Jeżeli masz jakiś pomysł na jaki temat powinienem zrobić nagranie, jakieś pytanie na które warto odpowiedzieć, to bardzo proszę wpisz je w komentarzu[/highlight] (bardzo proszę w komentarzu a nie w mailu). Jeżeli będę umiał odpowiedzieć – odpowiem nagrywają wideo.

Nie przywidziałem w nagrodzie ani wycieczki na Karaiby, ani nawet kawy. Ale… hm…. doskonały pomysł! Naprawdę o tym nie myślałem. Uwaga, uwaga! Osoba, której pytanie wybiorę od odpowiedzi dostąpi niewątpliwej przyjemności zapłacenia za moją kawę w Starbacku albo innej kawiarni (obiecuję za muffina sam sobie zapłacić; Kraków gwarantuję, inne miasta – w zależności od moich podróży). Hmm.. podoba ni się to, kto powiedział, że nagroda ma być zawsze dla czytelników? Dobra, poważnie: w nagrodę godzinne spotkanie coachingowe przy kawie i któraś z moich książek 🙂 Ale oczywiście można zrezygnować z nagrody (w pełni zrozumiem, ale o propozycje i tak proszę).

Czyli jeszcze raz: piszesz pytanie, na które powinienem odpowiedzieć, ja się zastanawiam a jak wybiorę i nagram – umawiamy się na spotkanie.

5.

Kilka podpowiedzi (by rozruszać myślenie, można je wpisać i będą również brały udział w konkursie):

  • Dlaczego strach mnie paraliżuje (np. gdy mam wyznać miłość, przemówić do tłumu, wziąć udział w rozmowie rekrutacyjnej itp). Co z tym zrobić?
  • Kiedy warto a kiedy nie warto coś robić z lękiem (np. relaksować się czy przypominać sobie coś co było przyjemne)?
  • Dlaczego nie mogę się za coś zabrać? Jak sobie poradzić z prokrastynacją?

45 komentarzy

  1. to ja zadam kilka, bo na te kilka szukam ostatnio odpowiedzi i wałkuje swoje myśli wzdłuż i wszerz.
    1.Jak przetrwać te momenty kiedy otrzymujemy krytykę i musimy iść dalej mądrzejsi, pewniejsi. A tak naprawdę nie mam na to wcale ochoty bo czujemy, że jesteśmy beznadziejni i zawiedliśmy.
    Jak odróżnić czy zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, czy to były czynniki niezależne od nas?
    Jak nauczyć się komunikować innym „złe/nieprzyjemne” emocje związane z nimi? (bez poczucia winy, bez przepraszania, z świadomościową, że jest to potrzebne do zdrowszej/skuteczniejszej komunikacji np. pracownika z szefem, męża z żoną itd)
    4. Jak skutecznie działać bez poczucia rozpamiętywania tego co było, co będzie. Skupić się na tym co jest tu i teraz. Niezależnie od wyników pracy.
    Mam nadzieję, że jasno wyraziłam swoje myśli, bo ostatnio mam z tym problem.

  2. Kiedy będę wysokiej klasy specjalistą… to zacznę! No właśnie! jestem w trakcie uruchamiania mojego projektu. Zrealizowałam punkt pierwszy. powiadomiłam wszystkich. Strona się buduje. bardziej na korze mózgowej niż na serwerze, ale zawsze coś…

    Pracuję w aptece przy szpitalu. Od kilku lat pomagam pacjentom szpitala rzucić palenie.Jedni bardzo chcą, inni bardzo muszą…ale wszyscy w trakcie wymuszonej abstynencji (zakaz palenia w szpitalu) W ciągu tego czasu zgłębiłam teorię zachowań prozdrowotnych, terapię p-b i funkcjonalną. Zainteresował mnie proces zmiany, pochłonął mnie Prochaska. . Nawet kończę Instruktora Terapii Uzależnień. Teraz chcę stanąć na własne nogi, dom wybudowałam z myślą o gabinecie. Wszystko jest. Mam wrażenie, że nie jestem specjalistą, bo tylko magistrem farmacji i nauczycielem. Nie jestem psychologiem ( chociaż znam kilku, o wątpliwej wiedzy na temat teorii uczenia się Bandury) że tylko psycholog ma prawo zapytać się o myśli i emocje…jak sobie z tym poradzić?

  3. Ciekawy zbieg okoliczności, właśnie zastanawiałem się co jest moim osobistym hamulcowym. Dziś musiałem w przeciągu godziny dokończyć wypełnianie wniosku o dofinansowanie EU. Zadanie było zbyt skomplikowane by je ogarnąć w tak krótkim czasie – zbyt dużo rubryk w które nie wiedziałem co wpisać. I zamiast robić tyle ile się da, zacząłem nerwowo chodzić po pokoju jak w amoku. Pojawił się mój najgorszy hamulcowy: uczucie, że zadanie mnie przerasta. Tu nie wystarczy twardo iść do przodu, bo w tym momencie nie wiem gdzie jest ten cholerny przód!
    Zbyszku, jeżeli wiesz co w takich sytuacjach robić, to będę bardzo wdzięczny za odpowiedź.

    • Ja dzisiaj miałam taki problem, z dotacji zrezygnowałam. Czuję, ze nie jest na to czas i miejsce. Przez swoje uzależnienia wciąż się cofam do tyłu. Parę kroków do przodu, czuję, że blokady puszczają i buch znowu uzależnienie, albo od kogoś albo od czegoś.Często mam wrażenie, ze kręcę się w kółko, a przecież tak wiele rzeczy mi się udało. Najpierw jednak zanim poradzę sobie z jakąś słabością czuję tak wielki opór jakby ktoś mi kule do nóg przymocował. Dosłownie. Nawet często miałam takie sny , że chcę biec ale nie mam siły nie posuwam się nic do przodu mimo wielkiego wysiłku. Tak jak w tym śnie, mam teraz w moim życiu. Chciałam postarać się o dotacje, otworzyć własna firmę ale czuję że wszelkie sprawy, których si;9ę nauczyłam, książki,doświadczenia wyparowały a ja znów jestem bezradna .

  4. Witam serdecznie,
    cieszę się, że walka trwa…ciągle z tarczą – też tak bym chciał umieć 
    Do rzeczy : bardzo dobrze mi się czyta Twoje teksty, słuchanie wypada średnio…ale już zrozumiałem dlaczego. Nie wiem czy tylko ja tak mam ale nie czuję się komfortowo kiedy cały czas patrzysz mi w oczy. Łatwiej i chętniej słuchałem Twojego „profilu” – moim zdaniem proporcje tej wypowiedzi powinny być odwrotne : 90 % profil – 10% twarzą w twarz. Ale może to tylko moje odczucie…. ciekaw jestem co na to inni.

    W „temacie tematów” nagrań mam nadzieję wkrótce zabrać głos.

    Pozdrawiam – Kamil

    • Seba ty się obrażaj gdy chcesz utwierdzić że to co wywołało taki twój stan miało podstawę, moim zdaniem nie. sorry

  5. Sebuś ryczysz weźźź się ogarnij!

    Zbyszek mam pytanie? w jaki sposób radzić z negatywnymi myślami które przeszkadzają w skoncentrowaniu się na celu. bo to może być kolejna próba obejścia „bramkarza” Konkretnie: czy jest możliwość czucia lęku i jasności umysłu.

    • albo „niebieskiego” Sebastiana mogła poruszyć niebieska barwa której jest tu sporo ,może się przypomniało dzieciństwo (jakieś chwilę np. leży na łące widzi chmury w kształcie serca.. no nie wiem) Trudno to wyjaśnić mi

  6. Zbyszku, dziękuję za tą lekcje. Akurat ostatnio mocno się siłuję z moim bramkarzem więc to nagranie dodaje mi sił, bo przynajmniej już wiem z czym walczę.

    Osobiście mam dwa problemy związane z tym Panem co to mi blokuje przejście:

    1. Przede wszystkim mój bramkarz bardzo intensywnie działa, gdy już jestem jedną nogą za drzwiami. Jednym słowem pokonałam już sporą część dystansu, a tu nagle pcha Ci się taki z łapami i odpycha. U mnie to jest najczęściej takie zniechęcenie wynikające z poczucia, że nie ruszyłam w ogóle do przodu, że robię za małe postępy. No, a potem to już wiadomo: szukanie dróg na skróty, zajęcie się czymś innym itd. Po jakimś czasie frustracja, że nie wytrwałam. Skąd to poczucie braków postępów? Jak sobie lepiej uświadamiać, że już przecież tyle zrobiłam?

    2. Inny problem to odpoczynek bez poczucia winy. Serio, mam z tym duży problem. Jak już się za coś zabieram to rzucam się w wir działania, spalam się w działaniu i…. nie potrafię odpoczywać, wyluzować, zapewnić sobie dodatkową dawkę energii, bo mam wtedy wyrzuty sumienia, że nie idę do przodu. Wtedy często dopada mnie Pan Strach, zniechęcenie. To błędne koło, bo brak odpoczynku skutkuje większą podatnością na strach, a odpoczynek to tak naprawdę frustracja, że nie przybliżam się do swoich celów.

    • Podpisuję się pod punktem drugim. Ponieważ w weekendy wykładam w szkole, cały tydzień przygotowuje się do zajęć i nawet teraz piszę i myślę o pracy.

  7. Witaj Zbyszku! Z przyjemnością obejrzałam nowe nagranie i tylko jedna mi tu rzecz zgrzyta. W wielkim skrócie to brzmi, tak jakby pogodzenie się ze strachem było warunkiem jednym i wystarczającym to osiągnięcia sukcesu. W dotychczasowych tekstach ceniłam to, że podkreślasz, że to rozpoczęcie działania wcale nie jest gwarantem sukcesu, a raczej… porażek. Taka afirmacja mi pomaga najbardziej.

    Co do pytania, to właśnie „jak radzić sobie z niepowodzeniami i porażkami?” uważam za bardzo ważne. Ostatnio czytałam jakiś artykuł o szesnastolatce, która w laboratorium wyprodukowała jakieś rewelacyjne serum, może na zmarszczki, nie pamiętam. Zapamiętałam to, że usiłowała mimo wielu niepowodzeń, bo ojciec, naukowiec zresztą, powiedział jej, że to właśnie porażki są drabiną do sukcesu.

    I jeszcze odnośnie nagrania – ja też wolę z „patrzeniem w oczy”, z profilu czuję się jak obserwator, nie uczestnik.

    Pozdrawiam!

  8. Interesuje mnie kwestia intuicji. Jestem w biznesie, który posiada same pozytywne strony, kwestia logiki pokazuje jak racjonalnie jest w nim działać. Jednak niesamowicie blokuje mnie moja intuicja, ta nieracjonalna. Jest tak silna, że zapewne zaprzestanę wkrótce tam działań. To nie strach, kocham wyzwania. Od urodzenia posiadam niezwykłe szczęście. Byłabym wdzięczna za parę słów o intuicji w naszej drodze do spełnienia.

  9. Dzieki za nagranie Zbyszku. Rzeczywiście jest to trafna diagnoza. W kwestii pytań:

    Jak pogodzić strach przy radykalnych zmianach – gdzie strach jest największy? Lub strefa komfortu jest duża? Przykłady – rezygnacja z etatu w korporacji a własny biznes (tak, można działać stopniowo, ale osiągając pewien stopień zarobków poza etatem nie ma motywacji do wycięcia etatu i dalszej pracy nad biznesem) albo zmiana otoczenIa – wyjazd do innego kraju bez wsparcia /znajomosci (w moim przypadku z Pl do Uk – dostaje kilka ofert rocznie, jednak mam obawy czy sobie poradzę językowo, może wynikające także z dobrej biezacej pozycji zawodowej (kwestia wysiłku przy przeprowadzce, praca nad językiem).

    Kiedy rozpoznać ze moment jest właściwy mimo strachu? Typu strach przed kredytem hipotecznym i odwlekanie tego jest raczej korzystne dla naszego dalszego nieskrepowanego rozwoju 😉 a w kwestii języka zupełnie nie wiem jak ocenić ten moment.

  10. „Ale nie płaczmy, bo
    ale nie płaczmy, bo
    nie o to chodzi by złowić króliczka,
    ale by gonić go,
    ale by gonić go,
    ale by gonić go!”
    Posłużyłam się Skaldami, bo nic tak dobrze nie oddaje problemu. Dlaczego po przekroczeniu linii:start, biznes nie jest już taki pasjonujący? Przygotowania zjadły całą energię? czy to neurobilogia? Potrzebne nowe wrażenia, nowa adrenalina?

  11. Ja posłużę się cytatem:

    “Każdy z nas we wczesnej młodości wie dobrze, jaka jest jego Własna Legenda. To jest to, co zawsze pragnąłeś robić. W tym okresie życia wszystko jest jasne, wszystko jest możliwe, ludzie nie boją się ani pragnień, ani marzeń o tym, co chcieliby w życiu osiągnąć. Jednak w miarę upływu czasu jakaś tajemnicza siła stara się dowieść za wszelką cenę, że spełnienie Własnej Legendy jest niemożliwe. To są siły, które na pierwszy rzut oka wydają się złe, ale tak naprawdę uczą cię, jak tworzyć Własną Legendę. Przygotowują twojego ducha i twoją wolę, bo na tej planecie istnieje jedna wielka prawda: kimkolwiek jesteś, cokolwiek robisz, jeśli naprawdę z całych sił czegoś pragniesz, znaczy to, że pragnienie owo zrodziło się w duszy Wszechświata. I spełnienie tego pragnienia to twoja misja na Ziemi. Dusza Wszechświata żywi się szczęściem ludzi. Albo ich nieszczęściem, zawiścią, zazdrością. Spełnienie Własnej Legendy jest jedyną powinnością człowieka. Wszystko jest bowiem jednością. I kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu.” P. Coelho

    Jak odkryć co jest tą moją misją na ziemi???? Obecnie wybiera się takie kierunki studiów np., aby móc przeżyć… Jak pogodzić swoje wewnętrzne aspiracje i potrzeby z otaczającą nas rzeczywistością ??? Wreszcie jak zapoczątkować i zaplanować własną legendę???

  12. moja propozycja:
    Jak naprawic swoj wewnetrzny kompas czyli w jaki sposob identyfikowac, rozpoznawac wartosci, ktore nadaja naszemu zyciu sens, ktore sa dla nas wazne, pozwalaja nam sie rozwijac…
    Jestem dosc wiekowa jak na takie dylematy, ale niestety ciagle sie pojawiaja 🙂

  13. A mnie zastanawia jedno – na ile można się zmienić i na ile powinniśmy się zmienić? Jak pisałeś Zbyszku, ludzie sukcesu to osoby aktywnie szukające strachu … jednak dlaczego go szukają? bo zazwyczaj naturalnie lubią czuć dużą adrenalinę. Pokonywanie strachu jest u nich na zasadzie – jest ryzyko, jest zabawa czy odwrotność no risk no fun. Taki typ osobowości. Przeciętny Kowalski nie potrzebuje i unika tak dużej adrenaliny. Oczywiście POWINNIŚMY pracować nad sobą, rozwijać się, wychodzić ze swojej strefy komfortu, itd. jednak gdzie jest ta granica pomiędzy zdrową walką z bramkarzem a przekroczeniem swoich naturalnych możliwości? Czy każdy może i powinien wymagać od siebie tak dużo? Co zrobić żeby osiągnąć sukces a nie nerwicę, wrzody żołądka albo załamanie nerwowe wynikające z rzucenia się na zbyt dużą wodę? Innymi słowy – ile można wypracować a na ile trzeba się pogodzić, że pewnych granic się nie przekroczy?

    • No właśnie mnie też to nurtuje. Kiedyś oglądałem w TV pewnego Anglika, który opowiadał o swoim życiu. Uderzyło mnie, że opowiadając o ludziach charakteryzował ich krótko: „on był typem samotnika, unikał ludzi”, „ona była typem rozkapryszonej artystki”, „on był przebojowy, wszystko umiał załatwić”. Było w tym coś tak naturalnie oczywistego o czym ostatnio zdarza mi się zapominać. Kurcze, ludzie są różni, czasem diametralnie różni i nie dla każdego jest możliwy np. sukces w biznesie. Przez wiarę, że wszystko jest możliwe – wystarczy tylko się postarać – fundujemy sobie frustracje i niską samoocenę.

    • Zgadzam się po części z Kingą bo raczej nie chodziło o szukanie strachu dla samego starchu…

      serdeczności
      Pozdrawiam

    • Kinga, zadałaś bardzo ważne pytanie ” na ile można się zmienić i na ile powinniśmy się zmienić? „. Ale kiedy się zastanowić nad nim głębiej, to można powiedzieć tak: wszystko można zmienić, co nie jest jakąś stałą cechą. Wiem, brzmi to jak tautologia, ale chodzi mi o to, że są rzeczy prawdopodobnie niezmienne, np pewnie wrodzone cechy układu nerwowego (temperament, orientacja seksualna) bądź nawet naszego ciała (wzrost) i tego zmienić nie możemy. O tym sporo pisze Seligman w tej książce: http://www.literaturajestsexy.pl/martin-e-p-seligman-cz-2-co-mozesz-zmienic-a-czego-nie-mozesz-martin-e-p-seligman-%E2%80%9E-co-mozesz-zmienic-a-czego-nie-mozesz%E2%80%9D/. Ale powiedzmy, że są cechy, które psychologia uważa za zmienialne. Pytanie jakie się wtedy pojawia brzmi „za jaką cenę ?” Jakie są koszty zmiany ? Czasem ten koszt jest duży. Właśnie pokonanie strachu, czasem wskazana jest terapia…ogólnie sporo wysiłku.
      Ale trzeba też zadać sobie pytanie inne: jakie są koszty utrzymywania status quo? Czasem bardzo wysokie, ale ukryte. Nerwica, depresja, życie w poczuciu niespełnienie, marnowania życia, w poczuciu, że omija nas coś ważnego.
      Bo jeśli komuś odpowiada życie, które prowadzi, to po co coś zmieniać ?

  14. Bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie propozycje. Są doskonałe i już wiem o czym będe będę mówi i pisał przez najbliższy rok 🙂 Dziękuję i jeżeli tylko ktoś ma jeszcze jakieś propozycje to proszę jeszcze dopisywać. Mam nowe nagranie, ale niestety mimo najszczerszych chęci ugrzęznąłem. Przepraszam, mój umysł przestał pracować i gdzieś poszedł. Mówi, że wróci jutro rano – i wtedy będzie nagranie. Pozdrawiam serdecznie. Dobrej nocy 🙂

  15. „Ludzie prawdziwego sukcesu to osoby, które aktywnie szukają strachu. Są jak dobrzy alpiniści – wybierają drogi budzące w nich największą grozę. Nie warto, w ich odczuciu, tracić czasu na rzeczy, które nie wzbudzają lęku.„…tak wlasnie tak jest i ja to znam..tyle, ze, moj strach zsomatyzowal sie, tzn jestem zmeczona fizycznie, pomimo tego, ze fizycznie nie pracuje…im czesciej nie robie tego, co jest moim celem, tym bardziej czuje sie zmeczona i obolala…Przekonalam sie ostatnio o tym bardzo dobrze, jak wielka dawke adrenaliny, daje strach….gdy poszlam z synami na scianke….niby nic, lecz moj strach, objawil mi sie w postaci adrenaliny..tzw. haju;)))) bylam zachwycona, nastepnym razem nie wspinalam sie, lecz tylko towarzyszylam synowi, jednak sam fakt obserwowania go sprawil, ze ten sam dreszcz adrenaliny przebiegl mi po ciele….pokonywanie strachu w przypadku wspinaczki…moze dokladnie tak, jak piszesz Zbyszku, przypominac, pokonywanie strachu przed kolejnymi wyzwaniami…pozdrawiam serdecznie

  16. Proszę o rozwinięcie tematu: W jaki sposób przekształcają swój strach w energię do działania (przy tym nie manipulując nim)?
    I gdyby można było jeszcze jakoś doradzić co zrobić, żeby przełamać „siedzenie/bezruch/antyruch”, czyli wszystkie te rzeczy dla których rezygnujemy z działania, bo strach nas paraliżuje… Bo wiem, że się boję; wiem, że mogę to przejść; wiem, że jest duża szansa na powodzenie – a mimo wszystko trwam w bezruchu. Jak przyczajona ryba, która zobaczyła drapieżnika. Tylko że ten drapieżnik jest po drugiej stronie szyby. I to też wiem! Ale to nic nie zmienia – i tak trwam w bez-działaniu z coraz większym strachem przed kolejnym porankiem… 🙁

  17. Moje pytania
    1. lęk przed sukcesem oraz to, jak wzory z życia/mediów pomagają mu się tworzyć (bo jeśli modelka, to anorektyczka lub bulimiczka, malarz – narkoman, pisarz – alkoholik, piosenkarz – erotoman, artyści żyli w biedzie, a poza tym wszyscy jeśli nie kończą, to zaczynają z rozbitą rodziną albo małżeństwem) – jak pokonać taki lęk i czy zwracać uwagę na te przykłady? Czy w ogóle szukać wzorców? A może unikać antywzorów? (da się?)

    Jeśli odpowiedzią ma być: wyobraź sobie, co najgorsze może się stać…, to mam następne pytanie:

    2. Van Gogh, Norwid, Austen… Czy sukces dopiero po śmierci to wciąż sukces? 😛

    3. Jak/Jakie wartości przekazywać sobie i dzieciom, by odnieść sukces i nie zwariować we współczesnym świecie? (czy ja pytam o kompas moralny? hm… raczej o różnicę między moralnymi odpowiednikami bieguna północnego i magnetycznego ;))

  18. Jak widać się spóźniłem, bo przyszedł mi do głowy pomysł nagrania chyba już po tym jak Zbyszek dokonał wyboru.

    W każdym bądź razie wpadłem na taki przekorny temat kolejnego wideła:

    „Pochwała niskiej samooceny” 🙂

    Kto powiedział, że zawsze musi być wysoka? Niska też się czasem przydaje – pytanie tylko co z nią wtedy zrobić 🙂

    • Nie spóźniłeś się Art, nagrania, które pojawiły się później, były przygotowane przed tymi. Dopiero wybieram. I pewnie wybiorę kilka. Dziękuję za propozycję 🙂

  19. ……samemu być wzorem….ale to zdobywa się w doświadczaniu /nie lubię zwrotu ,,w walce wręcz,,/ rzeczywiście patrząc w oczy temu co kreuje nasz własny strach……..
    …a więc kto patrzy i w czyje oczy…..
    ….naprawdę podziwiam..

    robert.s

  20. I jeszcze moje pytania 🙂

    1) Jak poradzić sobie z myślami spowodowanymi uwagą zwróconą przez inną osobę? Nawet jeśli dana osoba ma rację, to jej wywołują ogromny wstyd i zakłopotanie. A w przyszłości długotrwałe rozpamiętywanie, jak powinno się odpowiedzieć danej osobie, tak żeby nasze było na wierzchu (tak urażona duma, zupełnie bez sensu w tym przypadku).

    2) Jak nabrać dystansu do porażki, którą odniosło się w przeszłości? Np. projekt w którym brałem udział zakończył się porażką (nie całkowitą, jednak termin realizacji wydłużył się niemiłosiernie). Mimo iż nie miałem do końca wpływu na to co się działo (ostatecznie decyzje podejmował kto inny), w tej chwili mniej lub bardziej świadomie sabotuję nowe projekty, tak aby nie podejmować żadnego ryzyka, co w efekcie źle odbija się na tym co robię.

  21. Witam.Ty Zbyszku masz już sukces 🙂 oparłeś go na prostocie przekazu,byciem sobą takim jakim jesteś.Zawsze kiedy sprawdzam skrzynkę z pocztą , od ciebie zauważam w pierwszej kolejności.Lektura tych wiadomości zawsze mnie satysfakcjonuje i mam poczucie dobrze spędzonego czasu:)Ale jednak wiedzy zdobytej od Ciebie nie zawsze mogę przekuć na działanie.Szlag mnie trafia ze jestem tak LENIWA-STRACHLIWA.Lenistwo i odkładanie na potem jest moją zmorą.A może to jest Strach przed porażką .Gdybyś mi to wyjaśnił jeśli to możliwe,jak rozpoznać prawdę.Bo mam mieszane uczucia i nie ogarniam tego.Pozdrawiam:))

  22. Co do mojego odbiory nagrania ,wole ciepły odcień twojej cery.Twarz pokazana z profilu ma kolor -przepraszam-ale trupi:(myślę wtedy: co ci jest?chory czy co?

  23. Witam,

    mnie od jakiegoś czasu interesuje również temat, pytanie, którego tu nie zauważyłam. Jak odróżnić to, że ogarnia nas strach od sygnałów, że pchamy się na niewłaściwą ścieżkę. Jeśli oczywiście jest ta właściwa i niewłaściwa. Ale powiedzmy od tego, że pchamy się w danym momencie na nie naszą. Po prostu czasem po fakcie cieszymy się, że coś nie poszło, że czegoś nie zrobiliśmy, ciekawe czy da się to ocenić w
    trakcie, szczególnie gdy właśnie to może być po prostu strach.

    Pozdrawiam,
    Joanna

  24. Ja też się włączam do tego, bo propozycja chęci wysłuchania pytań przez Ciebie Zbyszku jest wystarczającą zachętą i chyba nieczęsto spotykaną sytuacją… tak myślę. Może juz za późno, ale jednak dodam także coś od siebie, może się przyda.
    Zastanawia mnie jednak kwestia – jak to jest, gdy zrobimy/przełamiemy jakiś lęk do działania w konkretnej sprawie, cieszymy się z tego, czujemy ulgę, a za jakiś czas mamy zrobić to samo lub coś podobnego i nagle… ponownie stoi ten bramkarz, wydawałoby się jakbym go już pokonał, a on co chwila się pokazuje, człowiek czasem czuje się jakby miał przełamywać wciąż tę samą blokadę… Piszę o takich samych lub podobnych rzeczach, sprawach, sytuacjach – tak, jakby jeden raz nie wystarczył by przygasić w wystarczającym stopniu ten lęk i strach przed jakimś działaniem. Podobno czym więcej razy robi się jakąś czynność, tym szybciej zmniejsza się ten strach…
    I ostatnie – czasem człowiek nie zaczyna nawet czegoś, bo boi się tej swojej niekompetencji, niewystarczającej wiedzy, umiejętności, bo najzwyczajniej w świecie sam ze sobą czułby się nieswojo, niepewnie a jeszcze ma być jakiś „autorytetem”, uczyć, wykazywać się kompetencją i wiedzieć co robić…. i tak się człowiek przygotowuje i stara, robi podstawę i czas leci… I doskonale pamiętam tekst, w którym była mowa o działaniu „tak jak stoisz, tu i teraz ze swoją niedoskonałością”, ale jak pozbyć się tego dyskomfortu?

    ps

    Jak to jest z tym talentem i osiąganiem sukcesu? Trzeba skupić się na jednej rzeczy by nie rozpraszać energii, czy można mieć dwie trzy pasje i z powodzeniem je rozwinąć do stopnia prawie doskonałego(ale z braku czasu w dniu codziennym wątpię w to)?

    Szczerze przyznam, że wykłady w postaci video są świetne – i można się pośmiać(z siebie, bo często mowa o rzeczach „cały ja”, i Twojego sposobu przekazania myśli zwłaszcza jak podajesz przykłady, naprawdę extra) i jest to wciągające, ale wiadomo lata prowadzenia szkoleń nie idą w las 🙂

    Tyle ode mnie.

    Pozdrawiam

    Radek

  25. Witam,
    Ja chciałabym wiedzieć jak sie zorganizować, żeby cos wreszcie zrobić. Ja często wiem, ze nic nie robie bo sie boje porażki, wiec prokrastynuje. Czasem jednak mam zaczynam planować co chce robić żeby odnieść kiedyś wreszcie sukces i okazuje sie, ze tego robi sie strasznie dużo. Zaczynam robić pewne rzeczy a o innych zapominam. Po jakimś czasie przypominam sobie o nich i jestem zła, ze jeszcze sie za to nie zabrałam… W końcu wracam do prokrastynacji, bo nie umiem sie zorganizować. Moje plany i ambicje mnie po prostu przerastają. Jestem wiec osoba, którą nie odniosła wielu sukcesów; chyba nie, zależy co to jest sukces, ale nie spełniam swoich Marzen. Mimo tego, ze uważam, ze bardzo często robie rzeczy, których sie boje. Wręcz szukam takich rzeczy. Np. szukam teraz pracy, a jestem bardzo strachliwa gdy jestem oceniana przez innych. Na egzaminach ustnych przeżywałam przez cale studia koszmary. Teraz składam masę podań i miewam rozmowy i chyba od czasu studiów dojrzałam do tego żeby lubic strach, wiec chodzę na te rozmowy, boje sie i zarazem ekscytuje. Czasami mam ochotę uciec w ostatniej chwili. Myślę sobie wtedy, ze nie ma po co, bo nawet jeśli się skompromituje, to nie ważne, bo ci ludzie mnie nie znają i już więcej na oczy nie zobaczą, ale tak naprawdę najbardziej boje się swojego gniewu na siebie za porażkę. I niestety zawsze cos 'chrzanie’ i pracy nadała nie mam (jestem bezrobotna od początku kwietnia). Mimo tego, ze byłam w dwóch firmach gdzie dobrze sie czułam i chciałabym tam pracować (i w tych dwóch dostałam sie do drugiego etapu rozmów rekrutacyjnych). Wiem, nie od razu Rzym zbudowano, popełniłam na tych rozmowach bledy a na bledach człowiek sie uczy i jak będę wyrwała, to dostane dobra prace, ale nie o to chodzi. Ja mam zawsze takie poczucie, ze czegoś jeszcze nie robie, ze mogłabym więcej robić, żeby 'czuć, ze żyje’ i nie wiem do końca o co mi chodzi…
    Moje pytanie: skąd mam wiedzieć, ze robie wszystko co w mojej mocy (czy: jak dużo to wszystko co w mojej mocy?) i ze jestem na dobrej drodze do upragnionego sukcesu?
    No i jeszcze jedno. Mimo, że często robie to czego się boję, czasem są takie sytuacje, że nie potrafię czegoś zrobić. Na przykład powiedzieć w konwersacji cos czego się wstydzę. Chce to powiedzieć już, już mam mówić i nagle rezygnuje, potem szansa przepada konwersacja kieruje się na inny temat i wydaje mi się, ze już za późno na powrót do tamtego, bo mnie wyśmieją, ze tak długo nad czymś myślałam, albo, ze się dowiedzą, ze się bałam. Więc:
    JAK zrobić cos czego się tak boje zrobić??????
    P.S. Jak słuchałam Twojego video to sie bałam, bałam sie, ze to co powiesz udowodni, mi ze jestem jedna z tych którzy chcą daremnie przekupić bramkarza. Po przemyśleniu stwierdzam, ze chyba tak nie jest. To prawda, szukam pomocy, kupuje książki do samopomocy i bywam u psychologów, ale tez robie rzeczy, których sie boje. Uważam, ze potrzebuje pomocy psychologa, nie po to żeby sprawił, ze juz nie będę sie bać, ale po to żeby pomógł mi prawidłowo, czy 'zdrowo’ nad sobą pracować.

    Pozdrawiam,
    Bas

  26. I jeszcze jedno. Skąd mam wiedzieć, że zrobiłam wszystko co mogłam w danej sytuacji? Moj mózg często płata mi figle i tak sie wykręca (np. dolegliwości psychosomatyczne, albo wymówki) od zrobienia tego co przerażające, że sama nie wiem, czy bałam sie zrobić więcej/lepiej, czy nie potrafiłam. Niektórzy ludzie przecież przesadzają i 'zapracowują sie’, lub tez stresują nadmiernie i nie wychodzi im to na dobre, bo przez to chorują i nie mogą potem ani osiągnąć sukcesu ani mieć satysfakcji.

    Z góry dziękuję za odpowiedź,
    Baś

  27. Witam
    Powiem krotko facet masz jaja mowiec prawde o stachu i sukcesie.
    Kazdy powinien obejrzec video do samego konca.
    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *