W książce i opartym na niej fimie „Fight Club” jest scena, w której bohater przystawia do głowy przypadkowej osoby pistolet. Przerażona ofiara, myśląc, że chodzi o napad rabunkowy oddaje mu swój portfel. Ten spokojnie przegląda zawartość portfela, równocześnie przyciskając mu koniec lufy do policzka. Marne kilkanaście dolarów, jakie jest w portfelu zupełnie go nie interesuje.
Ale zaciekawia go coś innego: przeterminowana legitymacja studencka na nazwisko Raymond K. Hessel. Ślad porażki w realizacji jakiegoś marzenia. Pyta go: „kim chciałeś zostać?”. Nie łatwo wydobyć odpowiedź na to pytanie, gdy człowiek ma przystawiony do głowy pistolet.
„…jak chcesz spędzić życie? Gdybyś mógł zrobić absolutnie wszystko co zechcesz?
Wymyśl coś.
No to jesteś już trupem, powiedziałem. Powiedziałem: Odwróć teraz głowę.
Śmierć zacznie się za dziesięć, za dziewięć, za osiem.
Weterynarz, powiedziałeś. Chcesz być weterynarzem.
To oznacza zwierzęta. Trzeba się tego uczyć w szkole.
Trzeba się za dużo uczyć, powiedziałeś.
Możesz chodzić do szkoły i tyrać jak wół, Raymondzie Hessel, albo możesz być trupem. Ty wybierasz. Wcisnąłem ci portfel do tylnej kieszeni dżinsów. Więc naprawdę chciałeś być lekarzem zwierząt. Odłożyłem słonowodną lufę pistoletu od jednego policzka i przyłożyłem do drugiego. I zawsze chciałeś być doktorem Raymondem K.K.K.K Hesselem, weterynarzem?
Tak.
Bez jaj?
Nie, to znaczy, tak, bez jaj. Tak.
No to, powiedziałem, wracaj do szkoły. Jak się jutro rano obudzisz, wymyśl sposób żeby wrócić do szkoły.
Zatrzymam twoje prawo jazdy i będę cię sprawdzał, panie Raymondzie K. Hgessel. Za trzy miesiące, potem za pół roku, a potem za rok, i jeżeli nie będziesz z powrotem w szkole, aby uczyć się na weterynarza, to będziesz trupem.
Pamiętaj, że mam na ciebie oko Raymondzie Hessel, i prędzej cię zastrzelę, niż będę patrzył, jak wykonujesz jakąś gównianą pracę za pieniądze, które wystarczają na kupno sera i oglądanie telewizji.
Raymnondzie K.K. Hessel. Twoja kolacja będzie ci dziś smakowac jak żaden posiłek w twoim życiu, a jutrzejszy dzień będzie najpiękniejszym dniem całego twojego życiaChuck Palhniuk, Fight Club, Tłumaczenie: Lech Jęczmyk (Warszawa: Niebieska Studnia, 2006), 174-176.
httpv://pl.youtube.com/watch?v=FhnwU91QuQA
Zastanawiam się, co bym zrobił, gdyby ktoś mi przystawił pistolet do głowy i zapytał „jak chcesz spędzić resztę życia?” a potem dał wybór: albo będziesz tak żył, albo zginiesz. Myślę co bym powiedział i co bym zrobił.
A może każdy z nas jest w podobnej sytuacji, tyle, że sobie tego nie uświadamia? Albo będę żył tak jak chcę, albo stracę to życie? Zegar tyka dla każdego. Kiedyś nasz czas się skończy. Co będziesz czuł gdy spędzisz swoje życie na rzeczach, które dla ciebie samego nie są tego warte? Być może pomyślisz: „mogłem się postawić, mogłem żyć inaczej”. Nikt jednak ci wtedy nie powie: „wróć do domu i spróbuj jeszcze raz, będę sprawdzał”. Czas, który przystawia nam pistolet do skroni, nie jest tak wspaniałomyślny. Jest cynicznym bandytą, który nikomu nie daje drugiej szansy. Niepostrzeżenie zbliża się do nas usypiając naszą czujność, a gdy czujemy chłód jego lufy na policzku, jest już za późno.
Możesz wtedy jęczeć i mówić:
– Gdybym tylko wiedział
Odpowie ci z cynicznym uśmiechem:
– Przecież wiedziałeś…
Chcesz tego czy nie, on już zaczął odliczanie. Dziesięć, dziewięć, osiem,… Śpiesz się. Powiedz jak chcesz spędzić resztę swego życia. Nie czekaj z tym do jutra. Nie czekaj, aż będziesz miał jaśniej w głowie. Nie czekaj aż pójdą goście. Nie czekaj aż bliscy przestaną ci suszyć głowę. Nie czekaj na kolejne blogi i książki o rozwoju.
Jak chcesz spędzić życie? Gdybyś mógł zrobić absolutnie wszystko co zechcesz?
Wymyśl coś… Albo odwróć głowę…
Dzieki za podpowiedz juz wiem co mam zobic 🙂
Jakbym komuś powiedział, że Fight Club i właśnie ta scena, którą opisałeś, może odmienić życie bardziej, niż słodziuteńki „The Secret”, uwierzyłbyś? 🙂
Wojciech
Hm…film rewelacyjny, książki nie czytałam. Może trzeba zajrzeć? 🙂
To trudne pytanie, myślę, że łatwiej na nie odpowiedzieć mając lufę przy skroni, czy wyrok na lekarskim papierze…niestety.
Ale warto się wysilić.
Dzięki.
Książka jest świetna, choć film, mimo wszystko lepszy.
@Wojciech. Wierzę 🙂 ale pewnie i jedno i drugie może pomóc. Choć rzeczywiście siła sekretu jest zbyt krótkotrwała.
Podobał mi się bardzo artykuł. Niestety nie mam czasu wiecej już pisać, lecę spełniać swoje marzenia, bo zegarek tyka 🙂
..dziękuję za „podpowiedź”..
Zacząłem kilka dni temu czytać Twojego bloga od początku 🙂
Do tego postu jeszcze wrócę, aby nie zapomnieć o przesłaniu i wdrożyć je w życie.
Dzięki, Zbyszek!