Młody człowiek, góra dwadzieścia dwa, dwadzieścia trzy lata zachwalał swoje zaawansowane szkolenie z zakresu rozwoju osobistego. Oczywiście elitarne, pośpiesz się, bo zostało tylko kilka miejsc. Mówił patrząc wprost w kamerę, a jednak miałem wrażenie, że był nieobecny. Być może to ten wyższy poziom rozwoju osobistego.
Martwimy się i przejmujemy tym, czy inni będą z nas zadowoleni, czy im się spodobamy. Staramy się nie wyłamywać, nie rozczarowywać i dostawać dobre oceny. Za wszelką cenę chcemy dorosnąć do oczekiwań. Zarówno tych własnych, jak i innych ludzi.
To, co o sobie myślisz ma decydujący wpływ na twoje życie. Szczególnie ważne jest to, co myślisz o swoich możliwościach. Osoby, które wierzę, że mają w sobie potencjał, zupełnie inaczej interpretują przeszkody i porażki. Ktoś, kto wierzy w swoje możliwości, pod wpływem porażki bardziej się stara. Ktoś, kto nie wierzy – rezygnuje i poprzestaje na małym. Im większą masz wiarą w swoje możliwości, tym większe marzenia wydają ci się realne. Gdy w swoje możliwości nie wierzysz, albo się ograniczasz i marzysz o rzeczach zbyt małych, albo zatrzymujesz się w sferze fantazji.
Ostatnio czytałem bloga, w którym autor, w co drugiej wiadomości przeprasza, że tak rzadko pisze, – wiecie, kochani, pracuję, mam dużo zajęć, itp. A może nawet nie przeprasza, ale tłumaczy się z tego, że nie pisze tak często.
Pisać, czy rozmawiać ze środka wydaje się czymś trudnym. Ale wcale nie chodzi o to, by się tego uczyć. Wystarczy dać sobie szansę. Puścić. Przestać się kontrolować. Podążać za tym, co się dzieje. Wywalić scenę, wystrzelać publiczność i zacząć rozmawiać z drugim człowiekiem.